Trudno mi uznać ten film za przełomowy, gdyż przedstawiona w nim wersja legendy o Arturze jest raczej naciągana i niezbyt wciągająca (porażka scenarzysty). Ale bronią się nieźle sceny bitewne oraz role Owena i Knightley w ujęciu operatora Idziaka. Właśnie dla strony wizualnej można "King Arthur" obejrzeć - ale rewelki spodziewać się nie ma co. 6/10.
To zależy. Masz racje jest kilka fajnych scen bitewnych, ale ja lubię legendę o królu Arturze i rycerzach okrągłego stołu i wcale nie podobała mi się ta wersja. Nie było w niej nic nadzwyczajnego, chociaż powinno. Oglądając film z tej serii trzeba być ciekawym każdej następnej minuty. Titaj niestety tak nie było.