Owszem, filmik ciekawy, ale właściwie nie odnosi się zbytnio do legendy. Artur żeni się z Ginewrą (wojowniczką?) na koniec filmu, brak tu wątku zdrady Lancelota, a i Merlin nie jest taki, jak być powinien.
Bo to nie miała być kolejna legenda, taka jak wszystkie. To już było, ten film jest inny i dobrze. Przecież było wiadomo długo przed jego pojawieniem się w kinach, że nie będzie to bajka o królu Arturze i rycerzach Okrągłego Stołu, czarodzieju Merlinie itd. Po co komu znowu taki sam film? Tutaj wszystko jest inne i fajnie, mi się podoba. A muzyka jest NIESAMOWITA!