Zabrakło mi barw z jedynki, hien, które były brakującym ogniwem zła, prawdziwego czarnego charakteru,
Zimmera i jego muzyki, a przede wszystkim dobrej fabuły. Nie wiem czemu Disney ma skłonności do
strzelania sobie w stopę podczas realizacji drugich części jakichkolwiek bajek. Ten sam schemat powtórzył
się w "Mój brat niedźwiedź", "Pocahontas" i "Małej syrence". Wkurza mnie to niemiłosiernie i nie potrafię tego
zrozumieć. Chyba miną eony, albo wcale mi się to nie uda. Przykre.
Nie bez powodu produkcje australijskiego oddziału disneya określa się mianem "crapquels".
W przypadku KL2 nie było aż tak źle, ale to co zrobili z innymi produkcjami (np. Alladynem) - zgroza!
He's pirate leciało kilka razy i to tak perfidnie, straciłem trochę szacunku do Hansa :D A Aladyn 2 fakt był fatalny ale 3ka była jak na sequel bardzo dobra :] I piosenki z KL2 tylko w oryginale, brzmią klasę lepiej.
''Zabrakło mi barw z jedynki, hien, które były brakującym ogniwem zła, prawdziwego czarnego charakteru,
Zimmera i jego muzyki, a przede wszystkim dobrej fabuły. Nie wiem czemu Disney ma skłonności do
strzelania sobie w stopę podczas realizacji drugich części jakichkolwiek bajek. Ten sam schemat powtórzył
się w "Mój brat niedźwiedź", "Pocahontas" i "Małej syrence". Wkurza mnie to niemiłosiernie i nie potrafię tego
zrozumieć. Chyba miną eony, albo wcale mi się to nie uda. Przykre.'' ale dałem 10...... da fak????
Zgadzam się w 100%. Dodam jeszcze żałosny moment "upendi" z Rafiką starym zbolem. Ta bajka to żenua.
a mimo to oceniłeś film jako arcydzieło... Od jedynki kontynuacja dzieli przepaść - już tzw. 3. część Hakuna Matata miała więcej wspólnych wątków i animacja była dużo lepsza od czasu simby
W porównaniu do podanych przez ciebie kontynuacji, dwójka Króla Lwa wciąż trzyma wysoki poziom.
Taki Brat Niedźwiedź 2 był na przykład naprawdę koszmarny i pozbawiony magii pierwszej części.
W przypadku Króla Lwa, ja tam lubię drugą część. Za to nie mogę przetrawić istnienia trzeciej. Która nie dość że jest głupawa sama w sobie, to jeszcze ośmiesza wspaniałe momenty z części pierwszej.
2 część Króla Lwa nie jest taka zła. Ale te zwierzęta to hipokryci, najpierw osądzają Kovu, a później znów go witają.
Nie jest tak fatalna jak inne tzw. sequele klasycznych filmów wyprodukowane przez australijski oddział studia Disneya, ale odstaje o lata świetlne od oryginału.
"Król Lew" to epickie dzieło o dziedzictwie tronu, walce o tron, wzięciu na siebie odpowiedzialności za losy królestwa, zawierające wątek miłosny, wątek zemsty, sprawiedliwości i pomszczenia krzywd, do tego emocjonująca scena śmierci Mufasy i rozpaczy Simby, epickie sceny i ujęcia jak te w wąwozie i w finałowej walce lwic z armią Skazy i pojedynek Simby ze Skazą (to pierwszy film Disneya z zastosowanymi ujęciami w zwolnionym tempie), do tego perfekcyjna i imponująca animacja, piękna muzyka Hansa Zimmera i jego orkiestry, chóry śpiewające w języku suahili, generalnie magia filmowa.
W "Czasie Simby" zabrakło charyzmatycznego czarnego charakteru, epickości, majestatycznych ujęć i scen walk, scen zapierających dech w piersiach i chwytających za serce. Ten film to pozbawiona uroku oryginału 'powtórka z rozrywki'. W pierwszym "Królu Lwie" nie ma ani Ziry, ani zbuntowanych lwic, w "dwójce" dopisano je na siłę, za to zupełnie pominięto hieny, które nie wiadomo dlaczego odeszły z Cmentarzyska Słoni. Zira próbuje naśladować Skazę, ale nie ma jego sprytu, a jej motyw zemsty jest wymuszony, bo przecież to hieny zabiły Skazę, nie Simba. Nuka jest jakby połączeniem Banzai i Eda, ale przy tym nie jest zabawny jak oni.
Zira jest głupia jak but, bo najpierw wychwala Skazę (który zabił własnego brata), później oskarża Simbę o zabicie Skazy (mimo że to nieprawda), później oskarża Kovu o zabicie własnego brata (mimo że to też nieprawda - ale co ona złego widzi w zabiciu własnego brata, skoro Skaza był bratobójcą, a ona wychwala Skazę?)
I film chyba sam nie wie, czyim synem właściwie jest Kovu, bo najpierw jest mowa o tym, że Skaza nie był jego ojcem, tylko go przygarnął (tego wypłosza? Skoro Simba to wypłosz, to kim jest Kovu? Zresztą, w "Królu Lwie" Skaza nie znał żadnego Kovu), a później jest mowa o tym, że syn Skazy nie będzie jednym z nas.
Muzyka też słabsza. Nie jest zła, ale zwyczajnie nie dorównuje tej z oryginału. No ale skoro zabrakło Hansa Zimmera.. Muzyka, tak jak fabuła i postacie, to tylko blade odbicie oryginalnego "Króla Lwa". A animacja też słabsza.
Pewnie hieny zginęły w pożarze, albo później uciekły, bo sytuacja nie była dla nich korzystna. W końcu po pierwsze, gdy królem został Simba, to wiedziały, że lepiej nie atakować Lwią Ziemię póki on żyje, a po drugie- Zira mogła wiedzieć, że hieny zabiły Skazę {początkowa miała być z nimi, ale stwierdzono ,, A, po co fanatyczka Skazy ma pracować z jego zabójcami} i mogła je nienawidzić, ale uznała, że gdyby Simba nie zrzucił Skazę z góry, to nie zostałby przez nie zabity. Nie uważasz, że zwierzęta dość szybko zapomniały o osądzie Kovu i znów mile go witali ?