25% mnie na TAK
Cała reszta na NIE
Mimo wszystko, trójka za bardzo mnie zawiodła...
To zależy. Jeżeli miałaby pójść w stronę profanacji (czyt. Król Lew 1 1/2), to zdecydowanie nie. Jeżeli natomiast kontynuowała by losy Simby - jak najbardziej. Byleby to robiono z sensem i robili to ludzie z wyczuciem, a nie druga "Pochanontas 2".
Jak dla mnie, to raczej opowiedzieli by losy Mufasy i Skazy (tak wiem, mało oryginalny pomysł). A jeżeli nie, to daliby dzieci Kiary i Kovu. Simba? Już chyba trochę za późno, biorąc pod uwagę fakt, że w drugiej części odgrywał rolę drugoplanową. Oczywiście dałoby się zrobić z niego głównego bohatera, a Kiara i Kovu (jeszcze bezdzietni) byliby w tle, jak Nala w drugiej części, ale taki zabieg wymaga wielu umiejętności, których obecni "artyści" Disney'a nie posiadają ^^.
Szczerze przyznam, że opowieść o dzieciach Kiary i Kovu nie jest dla mnie fatalnym pomysłem. Chciałbym ich zobaczyć, w roli rodziców. Ale z drugiej strony (a raczej, ze strony tej większej części mnie) byłoby tego już za dużo! Zrobią film o dzieciach Kiary i Kovu, następnie o dzieciach, ich dzieci i jeszcze o dzieciach, dzieci, ich dzieci. Widuję takie ewolucję na internetowych blogach i tylko mnie to zniechęca :).
Powtarzam:
25% mnie na TAK
Cała reszta na NIE
Dobrze jest jak jest ;). Lepiej nie ruszać...
Ja najchętniej obejrzałabym jakiś powrót do tego, co mieliśmy kiedyś - Króla Lwa. Może ten "mało oryginalny pomysł"? Niestety, tak jak mówiłeś, dzisiejsi "artyści" nie mają już dobrych umiejętności. Fajnie by było, gdyby nowego Króla Lwa zrobił Pixar, byłaby jeszcze jakaś nadzieja (tak, bo to naprawdę wartościowy producent, patrz pierwsze "Auta", "Gdzie jest Nemo", czy "Wall-E").
Powiem ci szczerze, że "Auta" jakoś mnie nie zachwyciły. Tak samo jak "Gdzie jest Nemo" (choć wydaję się lepszy od "Aut"), czy ostatni "Jak wytresować Smoka" który ponoć też robi furorę.
Za to Wall-e był świetny ;).
A dlaczego chciałbym kolejny film o Kovu i Kiarze? Bo uważam że było ich ZA MAŁO. Co prawda KLII jest krótszy "tylko" o 10 min. od jedynki, ale dla mnie to AŻ 10 minut! Porównaj: dzieciństwo Simby i Nali, do dzieciństwa Kiary i Kovu. Różnica jest zauważalna!
"Jak wytresować ..." nie oglądałam.
"Gdzie jest Nemo" oglądałam dawno, ale wiem, iż jest filmem dobrym.
"Auta" są dla mnie wspaniałe, ale - każdy ma własne gusta :) chociaż ja po tym filmie czułam takie coś, takie dziwne (dobre uczucie) po dobrym filmie, który jednak czuję dość rzadko... Uczucie z dreszczami, takie same jak po Królu Lwie (BTW mam nadzieję, że takie coś mnie spotka po Avatarze).
A "Wall-E'ego" po prostu kocham. Wspaniały film :)
Dokładnie, różnica między dzieciństwami przeogromna. Jednak w 2 już wszystko zostało opowiedziane / nie było nic tak ważnego / twórcy i tak by nic nie wymyślili przez brak inspiracji zwanej funduszami. Chyba, że było coś o czym nie wiem :-)
Swoją drogą, ja bym chciała czegoś się dowiedzieć o naszych antagonistach - Skarze i Zirze o raz o tym, jak toczyły się ich losy.
"Skarze i Zirze o raz o tym, jak toczyły się ich losy."
O matko! Jak ja nie cierpię tego tematu! Dobrze by było, gdyby Disney trochę bardziej nakreślił stosunki między tymi dwoma, bo mam już dość słuchania komentarzy typu "Kovu i Kiara byli kuzynostwem!".
Moim osobistym zdaniem, Zira i Skaza nie byli parą. Zira była zapatrzona w Skazę, jak w obrazek. Może jakaś miłość jednostronna? A Skaza? Skaza po prostu wybrał sobie silnego następce, z jej kociąt. Jakoś nie wierzę że Skaza, zabójca własnego brata, mógłby kogokolwiek pokochać... Zira, to owszem, ale Skaza?
I jeszcze to o Nucę i Vitani. Otóż: TO TEŻ NIE SA DZIECI SKAZY!. Nuka pewnego razu mówi: "Kovu, Kovu, Kovu... Skaza nie był jego ojcem, przygarnął go tylko..." w ciekawy sposób wyraża się o swoim ojcu... Później mówi Zira: "Skaza! Opiekuj się moim biednym Nuką". Czemu powiedziała "moim" a nie "naszym"? I dlaczego Skaza, zlepek samych wad, miałby wybrać Kovu na następce, a nie własnego syna? A czemu Vitani nie jest córką Skazy? To bardzo prosta sprawa. Skoro ani Kovu, ani Nuka nie są jego dziećmi, to dlaczego miałaby nim być Vitani?
Tak wygląda, ona kocha jego, on ją - nie...
Nuka był słaby i głupi, nie nadawał się na króla, Vitani - dziewczyna, zostaje Kovu. Racja, żadne z nich nie wydaje się być dzieckiem Skazy. Jeszcze bardziej wkurza gadanie, że oni byli krewnymi -,-
Mnie tam ciekawi, jak relacje między nimi naprawdę wyglądały.
Czasem nawet zastanawiałem się, czy którekolwiek z tych lwów było w ogóle dzieckiem Ziry. Może wszystkie lwice ze stada wyrzutków zwracały się do niej per "Matka"? Zauważmy że nie ma słowa o tym, że Kovu, Nuka i Vitani są spokrewnieni. Tylko w momencie śmierci Nuki, Zira mówi do Kovu "Zabiłeś własnego brata!" ale słowo "brat" może mieć wiele znaczeń. To tak jak nazwać Skazę "ojcem Kovu". Jak wiadomo Kovu wielokrotnie został nazwany jego synem, ale przecież nim nie był. I jeszcze ciekawe jest to, że Kovu jako jedyny mówiąc o Zirzę, mówi "Zira" a nie "matka". Jednak możliwe że z tym ostatnim, to coś przeoczyłem :).
No i właśnie to jest irytujące, że Disney postawił tyle pytań i niewiele odpowiedzi. Wiele osób (czy innych zrzęd) poważnie czepia się luk fabularnych (no ale żeby nie załapać, że Kovu nie jest synem Skazy...?). Mamy kilka niewyjaśnionych spraw, jak stosunki między Zirą i Skazą, oraz gdzie była Zira, kiedy Simba walczył ze stryjem?
Ja na te wszystkie pytania odpowiedziałem sobie sam. Wyobraźnia fajna rzecz ^^. Jednak mało osób jest tak samo kreatywnych i zamiast próbować w jakikolwiek sposób sobie to wytłumaczyć, stać ich tylko na: "To głupie!".
Z chęcią usłyszałbym oficjalną wersję Disney'a. Trzeba przyznać że KLII jest taką kontynuacja całości. Kolejnym wątkiem, wydłużającym fabułę. Ale mogliby się bardziej postarać!
Mnie się zdaje, że mogą być dziećmi Ziry - ale nie Skazy. Albo Nuka (Vitani nie wiem) może być synem, a Kovu się zajęli? Prawda jest taka, że tego nie wiadomo. Z jednej strony, Disney mógłby się wypowiedzieć (ale teraz dla niego KL to jest zarabianie na wersji 3D), ale z drugiej - pozostaje tu miejsce dla fanów :)
Disney zapomniał o KLII. Niestety jest uznany publicznie za nieudaną kontynuację.
A Nuka nie mógł być synem Skazy. Dlaczego? Jakim cudem pełen wad lew, mógłby zdobyć się na taki akt wspaniałomyślności, by przygarnąć obce lwiątko i zrobić z niego swojego spadkobierce? Bez przesady... W bajki to ja nie wierzę... (i tutaj można doszukać się żartu :P)
No niestety, KLII miał widocznie mniejszą "pompę" niż jego poprzednik, a szkoda, bo potencjał opowieści jest naprawdę baaardzo duży. Gdyby trochę go dopracować, poprawić, mógłby być publicznie uznawany za tak dobry jak poprzednik.
Jeśli chodzi o Skazę, to hmm... Być może, miał w sobie tę przysłowiową "cząstkę dobra", albo wpływ Ziry tak na niego zadziałał? Być może, kiedyś Zira była zupełnie inna, miła, łagodna, a po tym, co się stało na Lwiej Ziemi się "zeźliła". Widać to po tym, jak traktuje swoje dzieci - niby krzyczy na Kovu, ale tak naprawdę go kocha i w niego wierzy (tutaj także pojawia się wątek, iż pewnie Skaza go naprawdę wybrał - uważała Skazę za kogoś wspaniałego, więc to co i wybrał mogła uważać za święte). Z pozoru twarda, ale w głębi posiadająca matczyne uczucia - widać po jej reakcji na śmierć Nuki.
Mnie nie chodziło o to że KII miał jakąś mniejszą pompę. Chodziło mi o to że Disney na jego temat się już nie wypowiada, gdyż uznał go za niegodną kontynuację. Wiele razy powtarzałem, że mnie się ten film podobał dwa razy bardziej niż pierwsza część.
Wiele razy też mówiłem że to nie przez Simbę (czy jakiekolwiek wydarzenia na Lwiej Ziemi), Zira stała się zła. Takie stwierdzenie jest moim zdaniem mocno przesadzone. Wątpię że kiedykolwiek była miła i łagodna. Czy ktoś taki pokochałby Skazę? Zira była zła, jest czarnym charakterem, na takowy była kreowana od początku i Disney niczego innego nigdy by nie powiedział. Trzeba przyznać, że Zira jest jedną z najbarwniejszych postaci (o ile nie najbarwniejszą). Ma dobre cechy, lecz nadal pozostaję czarnym charakterem. Jakiekolwiek usprawiedliwianie jej do mnie nie dotrze ;). Moim zdaniem powinnaś trochę z bastować z przyjaźnią do tej postaci., ale to tylko moje zdanie, ty pewnie uważasz na odwrót :).
Poza tym uważam, że lepsza żadna matka, niż zła matka. Co mi po matce która uczy mnie nienawiści i przygotowuję mnie nie tyle do mojej, co SWOJEJ zemsty?
Ok, może nie do końca załapałam z tym KLII... Tak czy siak się zgadzam. Widać, że Disney go robił jako produkcję kategorii drugiej, i teraz o nim zapomina. Ale zapomina także o KLIII... I o tym, że ktoś go w ogóle zrobił.
Kiedyś się zbyt rzuciłam na Simbę, ale teraz widzę, że masz rację. Miałam na myśli, że Zira się ogólnie zeźliła (np. po śmierci Skazy, po tym, jak został zjedzony przez hieny - utrata ukochanego), sam Skaza mógł mieć też na nią zły wpływ.
Natomiast nie wydaje mi się, żeby ona (ani Skaza) urodzili się źli. Nie wydaje mi się, aby ktokolwiek urodził się zły - raczej przez jakieś wydarzenia ktoś się staje zły. Być może Skaza miał słaby charakter i stał się zły przez zazdrość, jako, że to jego brat a nie on zostanie królem? Może było w jego życiu jakieś traumatyczne wydarzenie (w wyniku którego otrzymał bliznę). Ta jego mania władzy była poniekąd chora, ale także tutaj pojawia się pytanie - jakim cudem dwaj bracia są tak różni? Także z wyglądu - Skaza jest tym młodszym, a wyraźnie gorzej się trzyma - słaby, wychudzony...
Natomiast nie wiem, co się stało z Zirą, jednak - może on po prostu miał na nią zły wpływ? Ja jednak obstaję przy tym, że nikt się zły nie rodzi.
Natomiast potępiam jej zachowanie, a jej akcja na koniec (przy całej sympatii) - jest głupia. Moim zdaniem, byłoby jednak lepiej, gdyby odpuściła Simbie, razem spróbowali się pogodzić. I o ile mi jej naprawdę szkoda na końcu (jednak każdy ma w sobie dobro), o tyle wiem, iż to wina jej głupoty i zawiści (no już mogła dać łapę tej Kiarze...).
Swoją drogą: zauważyłeś, że w usuniętej scenie jej samobójstwa jest taka sama muzyka jak ta w momencie śmierci Mufasy? I w tym samym momencie Zira mówi "No, never", w którym Skaza "Niech żyje król" (mam na myśli momencie trwania muzyki, chyba wiesz o co mi chodzi ;).
No cóż... Z tym ostatnim także przyznaję Ci rację. Zira stara się być dobrą matką, jednak jest oszalała z nienawiści (chorej), i źle traktuje swoje dzieci - pomimo, iż w niektórych momentach stara się być dobrą matką, to jednak jej to nie wychodzi.
No i z obiektywnego punktu widzenia - z tą zemstą (chorą) też racja. IMO robiła to jednak źle, bo można by to podczepić po to, że chciała znaleźć swojemu synowi tron, jednak - robi to źle. Lepiej by było gdyby dla dobra dziecka chciała się pogodzić z Simbą.
Zaczynam mieć mętlik w głowie, ech...
"Kiedyś się zbyt rzuciłam na Simbę, ale teraz widzę, że masz rację. Miałam na myśli, że Zira się ogólnie zeźliła (np. po śmierci Skazy, po tym, jak został zjedzony przez hieny - utrata ukochanego), sam Skaza mógł mieć też na nią zły wpływ.
Natomiast nie wydaje mi się, żeby ona (ani Skaza) urodzili się źli. Nie wydaje mi się, aby ktokolwiek urodził się zły - raczej przez jakieś wydarzenia ktoś się staje zły. Być może Skaza miał słaby charakter i stał się zły przez zazdrość, jako, że to jego brat a nie on zostanie królem? Może było w jego życiu jakieś traumatyczne wydarzenie (w wyniku którego otrzymał bliznę). Ta jego mania władzy była poniekąd chora, ale także tutaj pojawia się pytanie - jakim cudem dwaj bracia są tak różni? Także z wyglądu - Skaza jest tym młodszym, a wyraźnie gorzej się trzyma - słaby, wychudzony...
Natomiast nie wiem, co się stało z Zirą, jednak - może on po prostu miał na nią zły wpływ? Ja jednak obstaję przy tym, że nikt się zły nie rodzi."
No i teraz się z tobą całkowicie zgadzam ;). Ja też wcale nie twierdzę że ktoś może urodzić się zły. Można powiedzieć że o tym jest ten film. Mamy Kovu, którego każdy naznacza jako "tego złego" ze względu na urodzenie. A Kovu przecież jest dobry!
To całkiem możliwe że Skaza miał zły wpływ na Zirę. Jak już pisałem wydawała się być wpatrzona w niego jak w obrazek. Całkiem możliwe, że aby się mu przypodobać, zaczęła go naśladować. A później zginął...
A Skaza? Może było jakieś wydarzenie, że Mufasa i Skaza byli w tarapatach, a ich ojciec uratował Mufasę bo np. korzystniej dla obu było uratować najpierw Mufasę. I w tej sytuacji Skaza został ranny w oko, a jego zazdrość i nienawiść nasiliła się, przez złe zrozumienie sytuacji (jak pisałem: nadal nie wierzę by ojciec tych dwóch mógł w jakichś realny sposób wpłynąć na Skazę, np. przez zaniedbanie).
"Natomiast nie wiem, co się stało z Zirą"
I to byłoby chyba najzdrowsze podejście dla nas obojga. Po prostu nie wiemy co się z nią stało, mamy tylko to, co dostaliśmy w KLII :).
"Natomiast potępiam jej zachowanie, a jej akcja na koniec (przy całej sympatii) - jest głupia."
Tak zgadzam się. To co prawda pojmuje jako jedną z jej zalet: walka do końca, nawet mimo zerowych szans. Zadajmy sobie pytanie, co by było, gdyby wszystkie lwice przeszły na stronę Ziry, a Simba zostałby sam? W takiej sytuacji poddanie się z jego strony nie jest wcale dobre.
Jednakże to takie gadanie "co by było gdyby", Zira faktycznie postąpiła głupio, gdyż stanęła po złej stronie, nawet mimo tego, że chciała oddać życie za swoje przekonania. Najlepsze jest to, że pod koniec sama zdała sobie z tego sprawę. Nie wiem czemu niektórzy kojarzą minę Ziry z uśmiechem, ja widzę namalowane zakłopotanie i strach. Możliwe że podczas swoich ostatnich minut Zira pomyślała "Czy było warto?".
To co trzeba jej przyznać to to, że darzy swoją rodzinę uczuciem jednak matką jest niestety do kitu.
Uważam że lepiej by było, gdyby w porównaniu do pierwszej części, tutaj czarny charakter się nawrócił. Naprawdę chciałbym zobaczyć ją w stadzie Simby.
Na początek zacznę od tej miny Ziry: to jest uśmiech. Nie wynika jednak z tego, iż się cieszyła "Spadam do rzeki, jak fajnie", tylko z czystego lenistwa twórców, którzy nie poprawili tego po jej "samobójstwie": http://www.youtube.com/watch?v=HoctlRyGdf8 - tutaj się na koniec uśmiecha, nawet nie krzycząc. Wycięli kawałek, ale nie naprawili reszty (swoją drogą, rzuca mi się tu w uszy muzyka z momentu śmierci Mufasy z pierwszej części).
Według znanego mi uniwersum, Mufasa będąc starszym i zdrowszym lwem, wybrany został na króla przez swoich rodziców. Jego ojciec miał rzekomo poświęcać uwagę tylko jemu, Skazę ignorując. Ten drugi natomiast z zazdrości miałby zaatakować brata, za co ojciec zrobiłby mu tę słynną bliznę (takie opowiadania możemy wyczytać na blogach). Według innej książki (którą ze względu na prawa autorskie Disney zatwierdził), nie był zbyt zaniedbywany, ale zazdrościł bratu władzy, a ranę otrzymał od bawoła (tu to jest: http://lionking.wikia.com/wiki/Scar#Backstory).
Z jednej strony, gdyby Zira w momencie odejścia od niej jej lwic przeszła tak po prostu do Simby, wyszłaby na tchórza, obecnie jednak wychodzi na zbyt zawistną. Moim zdaniem dobrym rozwiązaniem byłoby, gdyby Kiara uratowała ją w ostatniej chwili (bez uprzedniego proszenia jej o łaskawe danie łapy), i wtedy Zira by zmądrzała. Byłaby wdzięczna za uratowanie życia i nie wyszłaby na tchórza. Myślę, że Simba byłby zadowolony z tego rozwiązania (pokój bez ofiar), Kovu i Vitani mogliby odzyskać matkę, która by dając im (opóźnione) uczucie naprawiła swoje błędy z przeszłości. Jestem pewna, że z takim zakończeniem, film przestałby być uważany za plagiat z pierwszej części.
I tu pozostaje tylko pytanie - czemu była tak bardzo wpatrzona w Skazę? Pewnie była z innego stada (ona i jej lwice różnią się wyglądem od Lwioziemek), a Skaza by je przyjął (być może zrobiłby to dlatego, aby uzyskać wiernych sługów z rodzaju lwiego, niekoniecznie hien?)
Niestety, ale na razie możemy snuć tylko domysły, bo nowego Króla Lwa raczej nie dostaniemy (patrząc na dzisiejszego "Disney'a" - mała strata. Walt Disney się pewnie w kriostacie przewraca).
Ah... Wy macie na myśli minę Ziry, w trakcie samego spadania? A ja myślałem że chodzi o scenę poprzedzającą to wydarzenie, na której wyraźnie widać strach :). Szczerze mówiąc sam moment upadku Ziry niewiele mnie obchodzi. Twarz Ziry jest tak mała, że nie sposób cokolwiek zobaczyć. Poza tym, kto wie jakie grymasy robimy, w różnych sytuacjach?
Historie blogerów też mnie nie interesują, z uwagi na to, że w co drugiej takiej opowiastce internetowych "artystów", Kovu ponosi śmierć, a w co trzeciej porzuca Kiarę. Ta książka Disney'a ("Tale of two brothers" jeżeli się nie mylę), niby jest, lecz zawarte w niej historię zostały oficjalnie uznane, za niekanoniczne (po mojemu: nieprawdziwe, bzdurne). A wszystko z uwagi na Kopę, czyli "syna" Simby i Nali. Teraz jest taki czas, że gdziekolwiek słyszę imię "Kopa", tam stanowczo mówię: "Kopa nie istnieję".
Różnicy w wyglądzie między Wyrzutkami, a lwicami z Lwiej Ziemi, nie nazwałbym winą genów (że niby Skaza przygarnął jakieś inne stado). To raczej taki kaprys rysowników. Wystarczy spojrzeć na Skazę i Mufasę. Zira (a w tym Kovu) i jej stado, mają cechy typowe dla Skazy, takie jak inny nos, wiecznie wysunięte pazury i ogólnie ostrzejsze rysy twarzy. Rysownikom chodziło tu o rozróżnienie "tych złych" z "tymi dobrymi", o nic więcej :). Gdyby Zira miałaby być z innego stada dlatego, że różniła się wyglądem, to w takim razie Skaza jest przybranym bratem Mufasy ;). Chociaż przygarnięcie obcego stada przez Skazę, tłumaczyłoby brak Ziry i jej podobnych lwic, na samym początku jedynki.
A propos wybrania Mufasy na króla. Są dwa możliwe powody takiego przebiegu wydarzeń.
1. Bardziej ludzki. Mufasa jest starszym bratem (czy tylko mnie się wydaję, że to Skaza sprawia wrażenie tego starszego?). Jak wiemy, wśród monarchii to starszy syn przejmuję schedę po ojcu. I dlatego Mufasa został królem.
2. Bardziej lwi. Mufasa był silniejszy. Na ekranie zostało dane do zrozumienia, że Skaza mógłby zostać królem, gdyby wygrał pojedynek z Mufasą. Wśród lwów właśnie takie wydarzenia decydują o przewodnictwie w stadzie :).
Nie, nie, nie. Jakby to było jeszcze dekadę temu, to może jeszcze bym była choć trochę za, ale to co teraz Disney robi..to jest jedna wielka żenada. Pierwsze dwie powinny były kończyć króla lwa i może wielu z nas chciałoby więcej, zobaczyć jak by się potoczyły losy, to jednak wolę to zostawić swojej wyobraźni, a nie twórcom hany montany.
Chociaż ubóstwiam to nie. Bo niby o czym miałoby to być? Poza tym już nie robią takich animacji jak kiedyś...
1 część była najlepszą bajką w ogóle wszech czasów. 2 Nie powiedziałbym, że była rewelacyjna chociaż potomek Skazy Kowu ciekawa fabuła. Za dużo było w niej tych piosenek to mnie lekko denerwowało, a 3 część jakieś opowiadania Timona i Pumby bez przesady. Lepiej, żeby nie kręcili 4 część.
Po pierwsze: KoVu. Wiem że się czepiam, ale słowo "Kovu" po suahili znaczy "Blizna". Nie bez powodu tego lwa tak nazwali. Słowo "Kowu" ani nie jest jego imieniem, ani nic nie znaczy ;).
Po drugie: Mam nadzieje że nie uważasz Kovu za syna Skazy? Bo tak to odebrałem.