Uwilbiam(łam?) tą bajkę, kojarzy(ła) mi się z dzieciństwem... Ale mój świat legł w gruzach, gdy przeczytałam pewien artykuł w gazecie.
Jak wszyscy wiemy, "Król Lew" powstał w 1994 roku. Ale to, co "zainspirowało" Walta Disneya, miało już wtedy 40 lat na karku.
W latach 60. pewnien JAPOŃCZYK był producentem anime o białym lwie Kimba aka Leo. Manga była jeszcze wcześniej.
Wersja Disneya ma w sobie za dużo podobieństw do japońskiej animacji o lwie, m.in. lew na lwiej skale, rozmowa z duchem ojca, motyw cmenatrza słoni oraz hien i podobno wiele więcej...
Przykro to stwierdzić, ale "Król Lew" to po prostu plagiat.
Jaki tam plagiat, nie przesadzaj. Zresztą ciekawe czy Japończycy zrobiliby taką samą wersje :]
Plagiat? A wiesz co powiedziała wdowa, po zmarłym twórcy tej mangi?
Cytuję: "Nie będę wnosić oskarżenia. Mój mąż czułby się zaszczycony, wiedząc że twórcy "Króla Lwa" inspirowali się jego pomysłem".
Nie popadajmy w paranoję. Skoro sami twórcy "Kimby - Białego Lwa" zaakceptowali Disney'owską produkcję, to i my nie mamy się o co czepiać. Przez takie rozumowanie możemy powiedzieć, że "BrzydUla" to też jest plagiat ;).
Dam tylko małą ciekawostkę: Matthew Broderick, poproszony o udzielanie głosu Simby, był na początku przekonany że użycza głosu do remake'a "Kimby - Białego Lwa", gdyż oglądał ten serial w dzieciństwie ;).