Za moich czasów był Król Lew, a nie jakaś Fjoletta...
Moim zdaniem najlepszy film Disneya to "Fantazja" z 1940, choć jeśli uwzględnić tylko filmy mające jedną, ciągłą fabułę, to na pewno byłby to "Król Lew", przynajmniej jeśli chodzi o animacje.