Pomijając fakt że wkurzają mnie twoje głupie opinie na temat Króla Lwa - nie miałeś dziecko dzieciństwa jak dla ciebie Król Lew to kicz, postanowiłem odpowiedzieć na twojego posta, mimo, że troll z ciebie.
1. Droga do El Dorado - dla mnie na równi z Królem Lwem = ekstra
To mam rozumieć że ty jesteś panem świata? Alfą i Omegą? Ty decydujesz co powinno, a co nie powinno? Weź się mały lepiej za naukę. Do pokoju marsz! Przemyśleć zachowanie!
A ty za karę dwójki na zakończenie roku szkolnego nie dostaniesz ;). Przed tobą LATA edukacji.
Oglądanie zwierząt to dla mnie rozrywka. Każdy powinien robić to, co lubi. Niestety ty swoją "rozrywką" uprzykrzasz życie innym. Poza tym MAŁO wiesz o życiu. Dlatego odsyłam do książek ;).
Czytając Wasze posty zauważyłam, że wybuchła dyskusja na temat bajek typu "Shrek". Będę neutralna i powiem tak:
rodzice, wychowując swoje dzieci, chcą, a przynajmniej chyba powinni jako rodzice chcieć, aby ich pociecha wyrosła na mądrego człowieka, który będzie sobie zdawał sprawę z tego, że istnieją jakieś wartości. Wychowując maluchy, lepiej pokazywać im bajki w stylu "Króla lwa" niż "Shreka", aby dziecko nauczyło się szacunku do innych ludzi, do zwierząt, bezinteresownej pomocy, zapamiętało i wcieliło w swoje życie cenne wartości. "Shrek" nie jest bajką złą, ma nawet morał, zwłaszcza część pierwsza, ale jest to bajka, która ma raczej bawić, niż uczyć, zatem myślę, że powinno się ją zostawić na później.
Jednak - podkreślam, że jest to tylko MOJE ZDANIE, z którym Wy absolutnie nie musicie się zgadzać - nie rozumiem fenomenu "Króla lwa". Albo inaczej. "Król lew" jest piękną bajką, to prawda, ale jest cały szereg innych animacji, które postawiłabym wyżej na liście, lub chociaż na równi z nim. Zatem może zamiast "nie rozumiem fenomenu" użyję słów "nie wiem, dlaczego ta animacja jest wznoszona pod niebiosa, a o innych się zapomina". Nawiązując od razu do pytania, które zadał autor tematu - choć właściwie nie wiem po co, skoro potrafi jedynie wyśmiewać zdanie innych - ...
A co z animacją "Dzwonnik z Notre Dame"?
Gdzie się podziewa "Pocahontas"? (oczywiście mam na myśli część pierwszą)
Jak rozumieć odejście w zapomnienie takich animacji jak "Alladyn" (znów mam na myśli część pierwszą), "Bambi", "Dumbo", "Mulan", "Tarzan"?
Jest mnóstwo pięknych filmów animowanych, które mało tego, że odeszły w zapomnienie, powiem więcej - prawie nikt nie słyszał o nich.
Z nowszych bajek, po roku 2000, na uznanie z pewnością zasługuje "Lilo i Stich", "Mój brat niedźwiedź" i "Prosiaczek i przyjaciele" oraz "Kubuś i Hefalumpy", czy nawet "Maleństwo i przyjaciele"
To są właśnie te bajki, które, całkowicie przyćmione przez "Króla lwa", są pomijane, co jest, po prostu, skandalem. Na pewno można by jeszcze jakieś animacje wymienić.
Tak ja uważam. Pozdrawiam.
Z pierwszą częścią twojego zdania, całkowicie się zgadzam. Choć ja uważam że Shrek, pomimo swojego morału, w wychowaniu dziecka jest całkowicie zbędny. Ale też nie uważam, że specjalnie może zaszkodzić (dzieciom nieco starszym).
A dlaczego Król Lew stał się fenomenem? Ja specjalnie się tego nie czepiam, bo bardzo lubię tą bajkę. Lecz powód jego sukcesu, to tylko kwestia zapotrzebowania młodzieży. Słyszałeś o Bill'u Gates'ie? On stworzył Microsoft'a. Jednak sukces tej firmy polegał wyłącznie na tym, że posiadała to, na co było aktualnie zapotrzebowanie. Historia o lwiątku wrobionym w morderstwo, po prostu trafiła w sam środek chęci młodych i tych starych. Weszła w tamtejszą modę i ludzką fantazję.
A Pocahontas? Dzwonnik? Jakoś nie wydaję mi się, że są przez Króla Lwa specjalnie przyćmiewane. Są, bo wszystko jest. Jednak te dwie produkcje, jako jedne z nielicznych, dają sobie radę i i tak są sławne i lubiane.
Uważam że dwie bajki najbardziej niedocenione, to "Mustang z Dzikiej Doliny" i "Książę Egiptu". O "Królu Lwie II" nie wspomnę.
A propos, ja nie rozumiem fenomenu "Jak wytresować smoka". Bajka fajna, ale bez przesady moim zdaniem ;).
W wychowaniu dziecka może i jest zbędny, ale gdy podrośnie to myślę, że można mu taką animację pokazać, nie widzę przeszkód. :)
Oczywiście, masz rację - "Król lew" stał się fenomenem zasłużenie, jednak nieco irytuje mnie, że inne bajki zostały przez to zepchnięte na dalszy plan. Zgadzam się, że na przykład "Pocahontas" jest dość znaną animacją, mimo to, jeśli gdziekolwiek - w telewizji, internecie... - wyjdzie taki temat, jako najlepszy film animowany podaje się właśnie "Króla Lwa". Czy całkowicie zasłużenie? Bajki, które poprzednio wymieniłam, ustawiłabym przynajmniej na równi z animacją o lwach. Zatem powtarzam - dla mnie "Król lew" jest bajką piękną, obok której nie należy przechodzić obojętnie, mimo to nie jest animacją najlepszą, jeśli już, to jedną z najlepszych. (moje zdanie)
A co do "Jak wytresować smoka" - mnie ta bajka jakoś szczególnie nie urzekła, mówiąc szczerze, nawet nie bardzo mi się podobała.
Dla mnie "Król Lew" zajmuję szczególne miejsce, więc nie wiem, czy mogę się jakoś wypowiedzieć w tej sprawie ;). Sam napisałem że saga "Króla Lwa" (bez trzeciej części) jest najlepsza. Mimo to trudno mi wybrać między "Królem Lwem" i "Mustangiem z Dzikiej Doliny".
Jak najbardziej szanuję Twoje zdanie.
Trzecia część "Króla lwa" jest chyba zrobiona komercyjnie, pod bajki komediowe, które mają bawić. Jeśli chcemy się pośmiać, to ta część jest nawet sympatyczna, jednak jeśli szukamy klasyków Disney'a, sięgnijmy po inną animację.
"Mustanga" nie było mi dane obejrzeć od początku do końca, znam jedynie fragmenty, niestety.
Jednak powiem ci szczerze, że denerwuję mnie to porównywanie do "Krola Lwa". Gdzie nie wejdę, to widzę "gorszy od "Króla Lwa". Albo coś w tym stylu...
To prawda. "Król lew" zrobił się jakąś miarą animacji. Jeśli ktoś ocenia bajkę, to wszędzie tylko takie zdania: "lepszy od "Króla lwa"", "gorszy od "Króla lwa"". ""Król lew" podobał mi się bardziej", "ta bajka przebiła "Króla lwa"".
Całkowicie się z Tobą zgadzam, jeśli chodzi o Twoją pierwszą część wypowiedzi. :)
Co do samego "Króla Lwa" i jego fenomenu... Hmm, spróbuję może to jakoś wytłumaczyć z własnego punktu widzenia. :) Zacznę od tego, że mniej więcej pamiętam jaką furorę robił "Król Lew" w czasach swojej premiery. Często w publicznej TV leciał teledysk "Can You Feel The Love Tonight", w różnych programach dla dzieci i młodzieży typu "5-10-15" były wzmianki o tej animacj. Ze szkół to chyba prawie wszytkie (tak myślę) młodsze klasy były na tym filmie w kinie. O "Aladynie", "Pięknej i Bestii" czy "Pocahontas" mało słyszałam, żeby było takie samo zainteresowanie jak "Królem Lwem". Choć "Pocahontas" powstała rok później, nie pamiętam, żeby klasy "hurtem" chodziły do kin (np. moja klasa nie była). Może trochę marketing pomógł "Królowi Lwu", a może po prostu film powstał w idealnym momencie. ;) Druga istotna rzecz. - Fabuła i postaci. W innych animacjach, o których wspomniałeś/łaś, występują ludzie (oprócz "Bambiego", pomimo że są tam myśliwi, nie widać ich w animacji), w przeciwieństwie do "Króla Lwa", gdzie nie ma ani "grama" człowieka. Uważam, że większość dzieci lubi takich właśnie bohaterów (sama uwielbiałam seriale, gdzie dominowały zwierzaki ^^). Fabuła. Nad tym nie będę się za bardzo rozpisywać, ponieważ to już subiektywne wrażenie. Wspomnę tylko, że przed "Królem Lwem", w żadnej innej animacji Disney'a nie pokazano śmierci tak "okazale", na widoku. Jak wiadomo, we wcześniejszych animacjach ten trudny temat był pokazywany w "ukryciu". Ten smutny wątek z tego filmu też mógł w dużym stopniu wpłynąć na to, że wielu ludziom ta animacja zapadła w sercu. Oprócz tego genialny soundtrack, który idealnie współgra z obrazem. Oglądasz film i po prostu czujesz klimat Afryki. :)
Ja osobiście choć bardzo lubię np. "Piękną i Bestię" czy "Pocahontas", najbardziej sobie cenię właśnie "Króla Lwa". Ogólnie rzecz ujmując, "Król Lew" ma w sobie to "coś", co przyciąga, hipnotyzuje i już nie puszcza. - Wtajemniczeni wiedzą o co chodzi. ;)
Ja również całkowicie się z Tobą zgadzam, ALE - prawie zawsze jest jakieś ale :) ...
Źle zrobiłam, używając słów "nie rozumiem fenomenu". Chodziło mi jedynie o to, że, pozwolisz, zacytuję samą siebie -
"(...)"Król lew" stał się fenomenem zasłużenie, jednak nieco irytuje mnie, że inne bajki zostały przez to zepchnięte na dalszy plan. Zgadzam się, że na przykład "Pocahontas" jest dość znaną animacją, mimo to, jeśli gdziekolwiek - w telewizji, internecie... - wyjdzie taki temat, jako najlepszy film animowany podaje się właśnie "Króla Lwa". Czy całkowicie zasłużenie? Bajki, które poprzednio wymieniłam, ustawiłabym przynajmniej na równi z animacją o lwach. Zatem powtarzam - dla mnie "Król lew" jest bajką piękną, obok której nie należy przechodzić obojętnie, mimo to nie jest animacją najlepszą, jeśli już, to jedną z najlepszych. (moje zdanie)"
Zgadzam się z Tobą także w kwestii:
" pamiętam jaką furorę robił "Król Lew" w czasach swojej premiery. Często w publicznej TV leciał teledysk "Can You Feel The Love Tonight", w różnych programach dla dzieci i młodzieży typu "5-10-15" były wzmianki o tej animacj. Ze szkół to chyba prawie wszytkie (tak myślę) młodsze klasy były na tym filmie w kinie. O "Aladynie", "Pięknej i Bestii" czy "Pocahontas" mało słyszałam, żeby było takie samo zainteresowanie jak "Królem Lwem". Choć "Pocahontas" powstała rok później, nie pamiętam, żeby klasy "hurtem" chodziły do kin (np. moja klasa nie była). Może trochę marketing pomógł "Królowi Lwu", a może po prostu film powstał w idealnym momencie. ;)"
Właśnie dlatego inne bajki nie były tak zauważone. Tak samo dzieje się w momencie, kiedy, dajmy na to, w lipcu jakiegoś roku, w podobnym okresie czasu, powstają trzy ogromnie popularne filmy, albo jeden trochę mniej i dwa bardziej, na przykład kontynuacje kasowych serii. Jeśli ktoś jest na tym forum już jakiś czas, na pewno niejednokrotnie spotkał się z tematem w stylu: "Słuchajcie. W tym tygodniu swoją premierę ma taki i taki film. Muszę wybrać jeden, na który lepiej pójść?" I wtedy po prostu tak jest, że jakaś pozycja zarabia dużo mniej, bo większość osób wybiera inne. I to o tych, które zarobiły więcej, pisze się potem w gazetach, internecie najwięcej. I potem te dwie produkcje przechodzą do historii, a trzecia jest zepchnięta na dalszy plan, by w końcu po pewnym czasie trafić na listę zapomnianych.
Tak samo było i w tym wypadku. Kiedy powstawały kolejne animacje, świat ciągle jeszcze żył "Królem lwem". Dużo osób inne bajki oglądało dlatego, że ta sama wytwórnia i liczyli na coś równie dobrego.
To, że o "Dzwonniku" tyle się nie mówi, jeśli chodzi o animację, mogę zrozumieć, bo właściwie jest to film, którego dzieci do końca nie zrozumieją. To znaczy, zrozumieją, ale odbiorą go zupełnie inaczej, niż starsi widzowie. "Pocahontas" - dobrze, bo bardziej o ludziach, niż o zwierzętach, pewnie coś w tym jest. Ale na przykład "Mój brat niedźwiedź". Bajka dość doceniona, owszem, jednak nawet w połowie nie tak, jak "Król lew". Zgodzę się, tam również są ludzie, ale dominującymi postaciami są zwierzęta. Bajka z pięknym morałem, co z tego, że nowsza, że inna technika.
I przyznaję rację obu osobom, które udzieliły odpowiedzi na mój wpis - największy fenomen robią te produkcje, które spełniają warunki "zapotrzebowania" na daną rzecz. Wykonawcy chcą sprzedawać coś, co się odbiorcom czy widzom, czytelnikom będzie podobało. Tak było, jest i myślę, że będzie, choć naturalnie - na szczęście - są wyjątki, które potwierdzają regułę. "Na szczęście" dlatego, że czasem to ludzkie pojęcie przechodzi. Na przykład, był taki "Zmierzch" i zaraz na półkach roi się od książek prawie identycznej treści.
Dokładnie, jakie zapotrzebowanie, takie produkcje. :) Wspomniałaś o filmie "Mój brat niedźwiedź". Nie oglądałam go, ale jedno jest pewne. - Powstał wtedy, kiedy zaczęły kwitnąć komputerowe "animacje komediowe". Zapotrzebowanie zaczynało się zmieniać.
Mając wciąż w pamięci Kubusia Puchatka, takiego jakiego oglądałam w dzieciństwie, obejrzałam "Kubusia i Hefalumpy". Animacja całkiem miła i sympatyczna, ale lata świetlne daleko jej do serialu "Nowe przygody Kubusia Puchatka". Moim zdaniem w tym filmie Puchatka zepchnięto na boczny tor, szkoda.
To prawda, "Kubuś i Hefalumpy" to była już inna animacja, ale taki "Prosiaczek i przyjaciele" utrzymany był raczej w stylu "dawnego" Puchatka. Natomiast to, co teraz pokazuje się na kanałach dla dzieci, Puchatek, gdzie postacie mają jakieś wypukłe twarze, to moim zdaniem tragedia, to już w ogóle nie jest ten miś, którego znam.
Racja, również jak zobaczyłam tego skomputeryzowanego Puchatka to mnie aż normalnie odrzuciło. ^^ Z Garfieldem było tak samo. Uważam, że to co było rysunkowe, powinno już takie pozostać. Nie podoba mi się ten pomysł "konwertowania" postaci rysunkowych na komputerowe. Ostatnio jeszcze doszły "Smerfy" z 2011 roku. Nie oglądałam tego filmu i nie mam zamiaru.
Jesze tak trochę wtrącę z "Królem Lwem". Piszesz, że Ciebie nieco irytuje to, że "przysłania" on inne świetne animacje. Osobiście mnie to nie przeszkadza, ale jeśli już tak chwilę się zastanowię i spojrzę na tę sprawę inaczej, to w sumie nie dziwię się, że jest on tak wychwalany. Większość animacji, o których wspomniałyśmy, również posiada interesującą i piękną fabułę (niektóre bardziej, niektóre mniej, ale i tak warte zwrócenia uwagi). Natomiast jeśli sobie wyobrażę historię lwów w wykonaniu ludzi to już całkiem zmienia kolej rzeczy. Dochodzę do wniosku, że baśń o egzotycznych zwierzętach była swego rodzaju "świeżynką" wśród tylu "ludzkich" animacji z tamtych lat. Myślę, że właśnie to przyczyniło się w głównej mierze do sukcesu "Króla Lwa" (oczywiście również inne rzeczy o których już pisałam). Uważam, że tak naprawdę nie ma co się irytować. ^^ Ważne, że samemu docenia się to, czego większość nie zauważa. ^^
Podzielam Twoje zdanie. Rysunkowe, to rysunkowe.
Masz rację. Żeby nie było wątpliwości, bajka o lwiątkach niezwykle mnie urzekła i jest moim zdaniem piękna - po prostu nawet mnie nie irytuje, ale smuci ten fakt, że o innych Disney'owskich animacjach tyle się nie słyszy. Chciałabym, aby inne klasyki tej wytwórni także przeszły do historii jako te piękne bajki, które przewijają się przez tyle pokoleń.
Powiem szczerze, że po rozmowie odbytej z pewną osobą i nawet na forum na ten temat, przestało mnie to tak bardzo ruszać. Nie będę narzucać nikomu swojego zdania, ważne, że my znamy te bajki, że żyje choć jeszcze kilka osób, które o nich pamiętają.
Osobiście nie odebrałam Twojej opinii jako narzucanie swojego zdania. :) Ja również nikomu nie narzucam swojego punktu widzenia. Lubię dyskusje na poziomie, gdzie ludzie wymieniają się swoimi poglądami, a nie spierają się o to, czyja "racja" jest najważniejsza. :)
Co do klasycznych animacji, to prawda to co piszesz. Jeśli zachowamy je w sercu i będziemy pokazywać następnym pokoleniom, to one nie odejdą w zapomnienie. - Tak myślę. ^^
A uważasz że "Shrek" nie uczy takich wartości i szacunku do innych a "Król lew" tak? Polemizowałabym. W 2 filmie mamy np. pokazane, jak młody lew ucieka od rodziny, jakby miał tylko ojca i wraca nakłoniony do tego przez kogoś innego po wielu latach do swojej matki, rodziny, przyjaciół których zostawił, bo skupił się na sobie. Rozumiem że został zastraszony, że przeżył tragedię, traumę, ale On po jakimś czasie zmężniał a wrogowie się zestarzeli, ojciec to nie jedyna osoba z rodziny i również rozumiem żałobę, ale ona też nie trwa wiecznie i nie można się w nieskończoność skupiać tylko na sobie, a to poniekąd pokazuje ta bajka. Shrek natomiast uczy, że powinno się szanować odmienność, że liczy się prawdziwa miłość, a osoby które dyskryminują innych mówiąc delikatnie czeka prędzej czy później kara. O tym, że nawet te zwariowane postacie zasługują na miłość i przyjaźń, że liczy się prawdziwa miłość i trzeba o nią walczyć. Że nie należy powierzchownie oceniać innych i uroda nie jest wcale taka ważna w życiu, że "brzydcy" są często bardziej wartościowi i jak każdy zasługują na szczęście. Zarówno też uczy, że miłość i przyjaźń jest najważniejsza i magiczna i może połączyć postacie różnej rasy, maści, języka itp. itd. Mało? "Król lew" to oczywiście też piękna bajka, która ma zalety, ale ma też mankamenty. Przynajmniej takie jest moje zdanie i takie mam odczucia. A wyciągnąć wartości ze wszystkiego można, trzeba tylko nauczyć człowieka, jak to robić i gdzie Ich szukać. Shrek jednocześnie bawi, jak i wiele uczy. Nie uważam też, że Shreka się powinno oglądać w późniejszym wieku, wręcz przeciwnie-od małego powinno się go pokazywać głównie z powodów wyżej wymienionych. Natomiast z tym, że wiele wartościowych filmów jest pomijanych to fakt i też nad tym ubolewam. Szczególnie te starsze klasyki są na nieszczęście zapominane powoli. Współcześnie o takie filmy coraz trudniej.
Zgadzam się z Tobą, że szkoda, że o wielu innych dobrych animacjach niż "Król Lew" często się zapomina lub się ich nie zna, tylko że akurat podałbym trochę inne przykłady tych pomijanych bajek - przede wszystkim "Fantazję" i "Piotrusia Pana", czyli bajki powstałe za życia Walta Disneya. Bo obecnie najbardziej znane są te z tzw. złotej ery Disneya, czyli z lat 1989-1999 - od "Małej Syrenki" do "Tarzana". Spójrz chociażby na liczbę ocen na Filmwebie wystawianych filmom złotej ery - Małej syrence, Pięknej i Bestii, Aladynowi, Królowi Lwu, Pocahontas, Dzwonnikowi, Herkulesowi, Mulan i Tarzanowi - i porównaj to z liczbą ocen wystawianych starym filmom Disneya, z lat 40., 50. i 60. A filmy tego studia z lat 70. i 80. są już w ogóle niemal nieznane, przynajmniej w Polsce - bo czy widziałaś takie filmy animowane jak "Robin Hood" (z Robinem Hoodem jako lisem), "Bernard i Bianka", "Lis i pies", "Taran i magiczny kocioł", "Wielki mysi detektyw"? To te mają na Filmwebie wielokrotnie mniejszą liczbę ocen niż "Król Lew" czy "Aladyn", które widzieli chyba wszyscy.
"Królewna Śnieżka", "Bambi" i "Dumbo" też są dosyć znane, tylko że akurat o nich za bardzo się nie dyskutuje, w przeciwieństwie do filmów ze złotej ery. O "Fantazji" też nie widać tylu dyskusji, ile o "Królu Lwie".
Hm...lepsze ? Z pewnością inne. Nawiasem mówiąc, oczywiście Króla Lwa I, II...III też może być, bardzo lubię :) Shreka również :) Dorzuciłabym jeszcze Epokę Lodowcową, Madagaskar :) Ogólnie, jakby się zagłębić w temat, to jeszcze parę znalazłoby się :)
****
MaleZOO.eu
nie rozumiem po co użytkownik McLlovin założył ten temat skoro nie interesuje Go nasze zdanie, ale chyba jestem jeszcze ,za młoda' żeby zrozumieć tak dojrzałe zachowanie ;)
Co do tematu-Mustanga i Króla lwa uważam za dwie najlepsze produkcje tego typu :)
Najlepszą animacją jaka kiedykolwiek powstała jest Toy Story 3 . Ona wywołuje w widzu najwięcej emocji i kończy pewną epokę filmów animowanych. Przy oddaniu zabawek przez Andy'ego miałem łzy w oczach a na Królu Lwie nie doświadczyłem żadnych emocji . Ani śmiechu ani płaczu. To o czymś świadczy.
Druga najlepsza animacja to Przygody Tintina . Kapitalna grafika , świetne efekty specjalne i dźwiękowe, ciekawa i zawiła fabuła. Fantastycznie się tą animację oglądało. Na trzecim miejscu Epoka Lodowcowa 3. :)
Sorki że nie w jednym poście ale edycja przestała zapisywać dopisane wypowiedzi :)
Aladyn, Bambi, Piotruś Pan, Księga Dżungli, Bernard i Bianka, W.Mysi detektyw, Zaplątani, Trylogia Toy Story, Odlot, Ratatuj, wall-e, Iniemamocni, Planeta Skarbów, Kopciuszek, Królewna Śnieżka, Dzwonnik z Notre Dame, Pocahontas, Lilo i Stitch, Pinokio, 101 Dalmatyńczyków, Książe Egiptu , Mulan i będzie trochę innych a przede wszystkim Piękna i Bestia.
Myślałeś kiedyś o tym, czy nie puścić hentai swoim dzieciom? Życzę powodzenia ;).
PS: Najdurniejszy komentarz w tym temacie, nie licząc samego tematu.
Współczuję zdemoralizowanej rodziny. orgię też sobie urządzacie?
Jeżeli założyłeś konto tylko po to, by trollować, to je skasuj, bo zaniżasz ocenę KL ;).
"Gdzie jest NEMO?"
"Tarzan"
"Piękna i bestia"
"Zaplątani"
"Mała Syrenka"
"Kopciuszek" z 1950
"Brave"
Oglądałaś Meridę i podobała ci się bardziej niż KL? Powiedz mi, co konkretnie w tym filmie widziałaś? Muzykę, przesłanie i wartości, czy jaja, śmiech i jaja? Bo zastanawiam się czy nie obejrzeć :P.
przede wszystkim muzyka i animacja ... postać Meridy jako bohaterki na prawdę dobrze dopracowanie. Fajnie że fabuła bazuje na legendach. Przesłanie i jakąś wartość każdy indywidualnie może znaleźć. Osobiście wybrałam się na Meridę w celach rozrywkowych i na pewno się nie zawiodłam. Pośmiałam się, posłuchałam dobrej muzyki i jeszcze nacieszyłam trochę oko (mimo że nie na widzę filmów w 3D) Dla tych ludzi co biorą wszystko zbyt na poważnie może nie przypaść do gustu bo to jest bajka i tym pozostanie ...
Ja wolę doświadczyć czegoś więcej na filmie, niż salwy śmiechu. Ale raczej nie "biorę wszystkiego na poważnie" bo KL to też bajka :P.
Lepszy film animowany od "The Lion King"-niechaj sie zastanowie...........nieprzychodzi mi zaden namyśl;)Pozdrawiam.