oglądać Króla Lwa będąc jeszcze małą dziewczynką, oglądać z zapartym tchem w wielkiej kinowej zapełnionej sali (taak, wtedy jeszcze była zapełniona, teraz zwykle świeci pustkami), z mamusią obok ( w razie potrzeby można było złapać ją za zimną, kojącą dłoń), oglądać te wszystkie mądre i prawdziwe rzeczy, nie wiedząc jeszcze, że są mądre i prawdziwe, nie zdając sobie sprawy, ze taka walka o władzę toczy się także w prawdziwym życiu - to było przeżycie. Teraz staram się czuć to samo, gdy oglądam jakiś dobry film, ale tego LWIEGO uczucia chyba nigdy nie uda mi się powtórzyć.