Przeglądając te tematy doszłam do wniosku, że większości osobom nie podobał się Bloom, albo cały film. Jak myślicie, czy gdyby postać pierwszoplanową zagrał ktoś inny, to "Królestwo niebieskie" byłoby lepsze? Jak tak, to jaki aktor podołaby tej roli? Pozdrawiam;)
Chyba Bloom w tym filmie miał taką rolę, jak Balian w Jerozolimie...to znaczy: nie chciał tam zaistnieć "na siłę". Takie mam odczucie, że jednak jest w nim rodzaj pokory, jakiego raczej nie można dostrzec u innych gwiazdek w jego wieku.
Wymaganie od niego, żeby został drugim Gladiatorem jest śmieszne, robią to ci, którzy ( nie mam intencji, żeby się wymądrzać, przysięgam!;) nie chcą wgłębiać się w intencje Scotta.
Bloom się nie narzucał i chwała mu za to.
Natomiast popieram zarzuty dot. scenariusza: że prosty kowal w krótkim czasie tyle się nauczył i stanął na czele armii (choć oczywiście to można też tłumaczyć jego półszlacheckim pochodzeniem - mógł już umieć pisać, z bronią też miał do czynienia, a zainteresowanie wojną i militariami jest dyskretnie zasugerowane tuż przed odwiedzinami u Tyberiasza, kiedy Balian bierze do ręki miniaturę wieży oblężniczej i z ciekawością patrzy na małą makietę planu bitwy) - ale tym niedociągnięciom nie jest winny Bloom, naprawdę, uważam że nie był zły...to tyle, pozdrawiam:)
Powinien zagrać aktor, który wygląda jak "waleczny kowal", a nie jak amant filmowy kobiecej urody. I to przez to film nie osiągnął ogromnego sukcesu kasowego w USA.
Ale Bloom wyglądał bardziej męsko niż w innych jego kreacjach filmowyhc. Ubrali go w brudne ciuchy( przynajmniej na początku) i ubrudzili i to nadało mu wygląd mężczyzny. ja też nie uważam, ze źle zagrał, mogłobyć lepiej, ale sie chłopak postarał. Nie mogę wskazać mojego typu walecznego kowala, bo mimo wszystko, chyba dobrany był dobrze. To znaczy...no nie wiem. młody, biedny chłopak, który dopiero uczy się jak żyć. Nie pasowałby mi tu Russell Crowe(zbyt męski), ewentualnie cliwe Owen, lub Colin Firth????Nie wiem.