Jakieś 18 razy, rozumiem klimat w jaki wprowadził reżyser, strach, niepewność, swojego rodzaju oczekiwanie. Nic nie poradzę jednak że ja tylko ziewałem na tym. Dialogi nudne, banalne, nic sie nie dzieje, nawet nie ma nad czym rozkminiać za bardzo. Bohaterowie w ogóle ze sobą nie prowadzą jakiejkolwiek wymiany mysli jakby specjalnie utrzymują sie w niepewności żeby mieć wątpliwości i sami utrudniają sprawę a niby grupa przestępcza gruby handel i banki haha. Niby najstarszy najbardziej ogarnięty a zachowuje sie jak niekumaty czasami to aż takie naiwne że boli. Niby wariaty robią banki a srają po gaciach jak policja na nich poluje. Jeden to nawet biegał ze strzelbą boso po polu no żenada. Albo jestes w grze albo nie jesteś, jak wchodzisz masz charatker to jesteś a jak nie to nie dasz rady sobie, więc Craig który był ukazany jako taki najtwardszy wariat płacze jak dziecko i sra po gaciach przed policją a tu niby chate sobie wybudował z handlu prochami - no nierealne po prostu. Nie wiem może w Australi to możliwe, nigdy tam nie byłem więc nie wiem. Moim zdaniem mocno naciągane postacie i ich charakterystyka czasami aż sprzeczne.
Dobra żeby nie było że tylko krytyka, najbardziej autentyczną postacią jest Josh. Widać miotające nim emocje i to powiedzmy że udało się reżyserowi. Więc jeśli ktoś chce zobaczyć człowieka którym targają emocje to niech obejrzy. W każdym innym przypadku polecam cokolwiek innego chyba że lubi sie zanudzać smętami. Pozdrawiam