Mam wrażenie, że bardzo dużo jak chyba większość nie zrozumiała tego o czym jest ten film. Przede wszystkim szokuje mnie fakt, że każdy myśli, że to jest opowieść jak z onetu czy gw o grupie prawaków, którzy przejmują władzę nad światem. Tutaj jednak nie mamy do czynienia z grupą prawaków. Tutaj członkowie są ze sobą bardzo blisko, przytulają się i drzewa, całują, słuchają rihanny, są tolerancyjni dla innych orientacji i osób trans - dziwie się, że nikt nie zauważa tych rzeczy. Bardziej to przypomina jakąś przyszła grupę obronną danego porządku niż współczesnych prawaków. Mogą być to też obrońcy liberalnych wartości przed konserwatystami - i to jest tak wg mnie bardziej prawdopodobne. Od kiedy prawicowcy tańczą vouging xD Wg. mnie są to obrońcy określonych wartości, którzy walczą przed zmianą. Przecież na prawdę trzeba być naiwnym, żeby odbierać ten film jako teraźniejszość czy rzeczywistości. Oczywiście może być tak, że to grupa prawicowców, którzy boją się najazdu uchodźców, bo taka jest rzeczywistość tu i teraz i jest to pójście po najmniejszej linii oporu i wtedy faktycznie jest to trywialne. Ale za dużo w filmie jest wskazówek, że opowieść jest o czymś innym.
Dla mnie to w ogóle jest opowieść o strachu przed zmianą i ksenofobią ogólnie a ksenofobia jest na lewo i prawo. A sama grupa nie jest tu i teraz i nie jest to opowieść publicystyczno - dokumentalna o współczesnych prawakach - a bardziej o radykalizmie po obu stronach i jak radykalizm tworzy z potwory, zabiera indywidualność, kryzysie wspólnoty, pustce rytuałów - dlatego te sceny rytualne są takie długie - tam nic nie ma sama otoczka.
Ogólnie jest to ciekawy film do rozmowy a tutaj mam wrażenie że każdy go spłaszcza chyba na własne potrzeby, bo brakuje nam czasu żeby pomyśleć? Nie wiem - wrzucam, bo film we mnie żyje długo po seansie.
No nie wiem. Skoro to taki uniwersalny film, to dlaczego nie ma w nim ani jednej osoby, która chociażby swoim wyglądem odbiegałaby od stereotypu prawicowego radykała. W ogóle w filmie nic nie wiadomo o tym świecie. Gdzie podziali się inni ludzie, gdzie kobiety, gdzie dzieci? Nie wyobrażam sobie, żeby ludzie o innych poglądach i systemie wartości mogli się tak prymitywnie zachowywać. A ten ich żenujący przywódca? Co o nim powiesz?
No moim zdaniem odbiega na ile to może być możliwe. Organizacja korzysta ze wszystkich takich trików organizacyjnych jakieś głupie rytuały, współczesne spowiedzi i identyfikacja wizualna łyse głowy, czarne stroje, ale to nie są prawaki per se, jeden ma tatuaż, drugi ma kolczyki, jeden jest tra*nsem, drugi g*ejem, trzeci irytującym typem hetero, czwarty lubi jeździć na desce to wszystko jest miksem różnych organizacji prawicowych z lgbt celowo, żeby stworzyć organizację 2.0. Takie jest moje zdanie, bo za dużo tu się nie klei celowo. Po co prawicowcy mieli by się całować i słuchać Rihanny i tańczyć vouginng a zaraz po tym gabber dance. Przecież prawica to discopolo Martyniuk by była. No dla mnie ten ich przywódca to ulepszony i przesterowany Jaszczur Olszański. Wygląd ma prawie cały 1 do 1, ale chodzi ze sztucznym okiem, żeby wzbudzić respekt i później w tej rozmowie z tym głównym bohaterem mówi, że to oko to jest sztuczne a on czyta Cialdiniego. Sprawdziłam to i to jest guru sprzedaży marketingowej z lat 90tych. On tam nawet mówi - Infulence coś tam coś tam - a tutaj książka Influence: The Psychology of Persuasion - Robert B. Cialdini, więc to jaki jest ten gość crinogowy, przestereowny jest 100% celowe. Moim zdaniem ten film nie jest na raz tylko na kilka obejrzeń - może na przyspieszeniu - ale tam smaczków jest mega dużo i nie wszystko mi się udało wycisnąć. Wg. mnie to jak ludzie odbieraja ten film mówi bardziej o nich niż o tym filmie, że my narzucamy ten stereotypy, ale ich realnie tak per se nie ma - to nie jest jak ten film z Szycem o prawakach - tylko tutaj wszystko jest otwarte i niedopowiedziane. Myślę, że to wszystko bardziej o nas i że stereotypy i radykalizm zawsze tworzy destrukcję i niszczy, nie tworzy nic nowego, a każdy z nas potrzebuje wspólnoty mimo wszystko.
No i jeszcze dodam, że w tej scenie klubowej sam bohater to mówi że oni są cringowi - czarny pająk? - to jest lol czy wtf? kpi z nich realnie - ma się wrażenie też że ta organizacja ogólnie to takie ziomeczki co nie mają co robić - grają w tekena i rapują i przytulają drzewa - ogólnie nie jest to potraktowanie tej organizacji na serio a raczej jako takiej ogólnej zbieranin, którzy się buntują dla samego buntu ale przed czym i dlaczego? nie wiemy.
Dzieki za obszerną odpowiedź. Może faktycznie to taki film, że to my wkładamy w niego nasz obraz świata. Ale oglądać go, nawet na przyspieszeniu nie chcę. Wystarczająco wymęczył mnie w kinie. Już pomijając całą warstwę interpretacyjną, realizacja techniczna budzi co najmniej moje mieszane uczucia. Zdjęcia mają tak wyblakłą kolorystykę, że popadają w monotonię, a dystopijny klimat ogranicza się do pustych, pozbawionych życia przestrzeni. Dynamiczne sceny przeplatają się z długimi, statycznymi fragmentami, które nie wiadomo czemu służą. Po prostu ani fabularnie, ani narracyjnie film mi się nie podobał i już.