Od tego filmu wszystko się zaczęło. Disney zaczął zachwycać świat przepięknymi i znanymi baśniami, które przenosił na ekrany w wersji animowanej. Niestety Śnieżka postarzała się niemiłosiernie. Nie da się jej odmówić uroczego uroku, zwłaszcza podczas takich scen jak balanga u krasnoludków czy też charakterystycznego ukazania złych charakterów - przygotowywanie mikstury przez Wiedźmę. Szkoda tylko,że animacja jest niemiłosiernie przeciągana przez sekwencje gagów i scenek z rodzaju: poślizgnął się i upadł. Do tego dochodzi ogromna ilość partii śpiewanych i mocno spłycona linia fabularna. Nie zadowala również polska wersja językowa filmu. Stara, polska szkoła dubbingowa to coś strasznego. Postaci wygłaszają swoje role beznamiętnym tonem, w którym słychać naleciałości wschodnioeuropejskie - niektóre dialogi brzmią jak propagandowe pogadanki partyjne. Większości dialogów nie słychać, a jak słychać to uszy bolą, więc w sumie dobrze,że postaci tak mało ze sobą rozmawiają, a jeśli już to za pomocą śpiewu.
Ta baśń to początek, co nie oznacza, że Walt ruszył z kopyta. Niemniej uważam Królewnę za klasyk.
Dialogów pustych wtedy nie było. Aktorzy mówili jak w teatrze, "naleciałości ze wschodu" jak to określiłeś to język teatru/sztuki tamtych czasów. Dubbing jest faktycznie archaiczny, ale genialny w swojej niepowtarzalności. Dzisiaj np. wiele słów ginie w toku, ponieważ kwestie wypowiadane są po prostu za szybko. To, że PRLowscy lektorzy propagandowi nieudolnie naśladowali styl mowy przedwojennych aktorów to ich sprawa.