To jej debiut i mam nadzieję, że jednocześnie ostatni film. Baba (kobietą raczej jej nie nazwę) nie ma za grosz dobrego smaku... Nakręciła film o rodzinie wariatów i dziwolągów. Film strasznie się dłuży i do tego niesamowicie obrzydza. Nie jestem typem osoby, którą łatwo zniesmaczyć w filmie, ale tutaj to granice dobrego smaku zostały przekroczone...
Jak ktoś chce obejrzeć dobry film o dysfunkcyjnej rodzinie i problemach na linii córka - matka & ojczym, to polecam "Fish Tank" (jeden z moich ulubionych filmów). "Princess" się w żadnym stopniu do niego nie umywa, a scenarzystka powinna zastanowić się, czy wszystko z jej głową jest w porządku...
Pomijam już totalny absurd, jakim był zupełny brak zainteresowania ze strony szkoły i kuratorium. Dzieciaki od kilku miesięcy nie chodzą do szkoły, a jedynym tego efektem jest to, że wychowawca raz wzywa matkę do szkoły i olewa temat.
Faktycznie. Czyli poprostu opis dystrybutora w błąd mnie wprowadził, bo to rzekomo "Princess" był jej debiutem.
Pomijam już totalny absurd, jakim był zupełny brak zainteresowania ze strony szkoły i kuratorium. Dzieciaki od kilku miesięcy nie chodzą do szkoły, a jedynym tego efektem jest to, że wychowawca raz wzywa matkę do szkoły i olewa temat.
Nie przesadzaj wszedzie tak jest. U mnie w klasie jak uczyłam sie w podstawówce (5 klasa) dziewczyna miesiącami nie chodziła do szkoły (o piciu alkoholu juz nawet nie wspomne) i nikt sie tym nie zainteresował. Co najsmieszniejsze ze i tak zdawała z klasy do klasy.