Z filmów Gilliama chyba najgorszy. Jedyny, do którego nie mam ochoty wracać. Dobrze zagrany, ale momentami nudny. Dziwi mnie, bo przecież ten sam duet scenarzystów potrafił stworzyć rzeczy o wiele bardziej wciągające (Las Vegas Parano - chociaż w porównaniu z literackim pierwowzorem wypada słabo; Nieustraszeni bracia Grimm - sympatyczna zabawa ze znanymi motywami). Dziwi mnie, bo dobrze zagrany. Może trzeba było - wbrew książce, której nie czytałem - pójść bardziej śladem wikingów i Jutlandii...