trudno jest opisać ten film... Czy to jest poezja? Czy to majak senny? Czy arcydzieło? Czy bełkot pijaka?
Przyznam się, że nie mogłem tego filmu obejrzeć jednego dnia.... Nosiła mnie jakaś złość, nerwy, "cholera"... Denerwowało mnie w nim wszystko i... absolutnie nie było takiej siły, bym przerwał oglądanie. Jednak okazało się, że żona przeżywała te same uczucia i jej palec na pilocie zadecydował. Drugiego dnie cofnęliśmy film o 15 minut i obejrzeliśmy do końca. Nie chcę tu pisać o filmie, bo chyba nie potrafię.... Ten film jest i zbyt wspaniały i zbyt szalony na opisanie!!! Ale jestem pełen podziwu dla gry Jodelle Ferland. Podziwiam tę DZIEWCZYNKĘ - jak ona potrafiła wczuć się w rolę, jak mogła nie śmieć się w czasie kręcenie niektórych scen, jak mogła się nie bać niektórych scen... Przecież zagranie tej roli wydaje się niemożliwe dla 11 letniego dziecka!!! Ona nie miała się tu tulić, śmiać, smucić, płakać - ona tu miała się stać sennym majakiem - zagranie takiej roli świadczy o niezwykłym talencie, ale przede wszystkim o niezwykłej dojrzałości i po prostu mądrości tej dziewczynki!!! Polecam ten film dla miłośników Kina przez duże K.