Plastikowy krokodyl ryczący, niczym Godzilla bez względu na to, czy jest na powierzchni, czy też w głębi. Szklane oczka w ogóle się mu nie zamykają. Autor tego "dzieła" naoglądał się za dużo filmów z serii "Szczęki" i postanowił przenieść akcję z morza na bagno, a zamiast rekina wstawił tania makietę krokodyla sprzedawaną w budkach przy promenadzie. Do tego dodał kilku amatorów, którym się wydawało, że są aktorami oraz parę używanych szalup z demobilu.
Film jest taki sam, jak scenografia, gdzie go kręcono - dno, muł i wodorosty.