Jak w przypadku prawie wszystkich horrorów, z logiką myślenia głównych bohaterów możemy swobodnie się pożegnać. Niemniej jednak daję mocną 5-kę, bo film mnie najzwyczajniej bawił: polski akcent w filmie ("gdzieee twóóój ojcieeeec?") miał brzmieć jak łacina w innych horrorach, ale dla mnie brzmiało to jak baba opowiadająca bajkę w "Mama i Ja". Poza tym, samo zachowanie nowoczesnego pseudojudeegzorcysty karateki czyli Tzadoka - bezcenne widoki. Nawet jego imię brzmi jak z Dragon Balla.