W sumie nie wiem dlaczego liczyłem na coś nowego w temacie opętań(o dziwo nikt nie wprowadza się do domu, w którym wcześniej wydarzyła się tragedia). Po raz kolejny zaserwowano mi horror podszyty dramatem rodzinnym, który oglądałem tylko dlatego,że Dean Morgan wyciskał z siebie siódme poty i ciągnął jak mógł wątek dramatyczny. Właśnie ten wątek był najlepszy w filmie, cała reszta to klasyczne rozwiązywanie zagadki opętania, przerywane "strasznymi" scenami ewolucji demonicznego bytu w ciele dziewczynki. Twórcy nie patyczkują się z widzem i od razu z grubej rury walą tym co uważają za najlepsze, w powietrzu zaczynają latać ludzie, mała Em zaczyna szaleć, a jakiś tajemniczy profesor zaczyna wykład o demonach(od czasów "Egzorcysty" nic się nie zmieniło). Jednak trzeba przyznać twórcom,że są pomysłowi, żydowsko-polski dybuk szepczący "zjem twoje serce" był świetnym wątkiem komediowym:)
W telegraficznym skrócie: dramat ze śladowymi ilościami horroru
Ja pamiętam jak byliśmy na tym w kinie otworzyli te coś i było coś po polsku. Ludzie zaczęli się oglądac do tyłu jakiś koleś mówi ej ludzie wy też to słyszeliście haha czy mi się tylko zdaję ,że on powiedział coś po polsku. Wszyscy w śmiech i na chwilę horror przestał być horrorem . Cudowny moment. haha ale film sam w sobie podobał mi się miło było usłyszeć polskiego Dejmona hahaha