Jakie są według was plusy i minusy tego filmu?
Plusy:
- Courteney Cox- mam po prostu słabość do tej kobiety ;)
- Muzyka- w tej części była bardzo dobra. Genialna robota.
- Gra aktorska- szczerze powiedziawszy bardzo mile się zaskoczyłem, bo
przypuszczałem, że Culkin, Panettiere i inni młodzi aktorzy zaprezentują minimalny
poziom talentu aktorskiego, a tu nawet, nawet.
- Pierwsze dwie sceny- bardzo fajne i całkiem śmieszne
- Alison Brie- bardzo mi się spodobała. Nie tylko pod względem aktorskim ;)
- Zabójstwo Olivii- bardzo dobra scena i nawet te flaki nie wyglądały tak sztucznie
- Krew była bardzo realistyczna, a nie dżemowo-keczupowa.
- Scena pod koniec w szpitalu- świetna.
- Moment, w którym morderca ściąga maskę i te WTF?!
Minusy:
- Wiele wyciętych scen. Bardzo się zdenerwowałem, bo czekałem, aż Gale powie "Go
ahead, if you have the guts!" i się nie doczekałem.
- Emma Roberts- sam nie wiem... nie zagrała źle, ale myślę, że brakło jej troszkę talentu,
by udźwignąć tę rolę. Ja bym z chęcią zobaczył w tej odsłonie Lucy Hale, albo Milę Kunis.
- Nóż w głowie- najgłupsza i najbardziej idiotyczna scena.
- Za dużo zaskoczenia- po jakimś czasie już mi się znudziło te wyskakiwanie tego
mordercy nie wiadomo skąd.
- Gale Weathers- nie uważacie, że w tej części zrobili z niej taką mamuśkę?
A według was jakie są największe plusy i minusy tego filmu?
co Wy wszyscy z tymi wątkami "komedyjnymi"? nie ma takiego przymiotnika jak "komedyjny". "komediowy"!
co do głównego wpisu, w plusach wymieniasz Courtney Cox, a w minusach Gale Weathers, więc chyba chodziło Ci w minusach o Sidney Prescott? fakt, za bardzo się kobieta wczuła w opiekę nad kuzynką.
W plusach wymieniam Cox, bo mi się podobała jako aktorka, a w minusach wymieniam Gale, bo nie podobała mi się jako postać.
hmm... to nie zgodzę się, że zrobili z niej "mamuśkę". kombinowała jak zwykle. prędzej przykleiłbym właśnie tę łatkę do Sydney.
- Zabójstwo Olivii- bardzo dobra scena i nawet te flaki nie wyglądały tak sztucznie OJ TAK! :)
- Krew była bardzo realistyczna, a nie dżemowo-keczupowa. POPIERAM
- Scena pod koniec w szpitalu- świetna. ŚWIETNA< SUPER DYNAMIKA I TEŻ POŚMIAĆ SIEMOZNA BYŁO
- Moment, w którym morderca ściąga maskę i te WTF?! To było największe WOW
dla mnie na plus ciągłe zwroty akcji, zwłaszcza że mięsem armatnim (tzn., pierwszym podejrzanym) był Trevor, aczkolwiek fan serii od razu wie, że to zbyt proste, żeby było prawdziwe. ciągle ktoś znikał w dziwnych momentach i powracał, jak morderca już uciekł i to nie pozwalało tak szybko odgadnąć tożsamości mordercy.
właśnie, czy jest ktoś kto od razu wiedział, że to Jill?
SPOILER W życiu bym nie pomyślała ! Ja to od początku obstawiałam Zastępczyni Judy Hicks ( LOL ) i Charliego ( zatopiony)
Judy! ten jej wytrzeszcz i fakt, że była takim creepem przy spotkaniu z Sydney! też ją podejrzewałem, ale głównie dlatego, że strasznie mnie irytowała.
Ja do końca obstawiałem Judy. Pomyślałem sobie, że mogłaby twierdzić, że zabijanie innych jest jedyną metodą, dzięki której śledztwo nadal by trwało, a ona mogłaby spędzać cały swój czas z Dewey`em... tak mi tylko przez myśl przemknęło.
Ja uważałam, ze to ona, bo sprawiała wrażenie niezrównoważonej i w sumie taka była :D I wogóle przez długi czas w filmie tak w srodku jej nie pokazywano to uznałam, że miała czas na zabójstwa
ale scena, w której wstaje zza szpitalnego łóżka po tym, jak dostała kulkę od Jill mnie rozwaliła.
w ogóle Krzyk chyba słynie z tego, że ten, kto wydaje się martwy nigdy nie jest do końca martwy i osoby, które - wydawałoby się - są już wykończone, nagle jakimś cudem wychodzą cało z opresji. wiem, Judy miała kamizelkę, ale sam fakt, że nagle się podniosła bardzo mnie zaskoczył i rozśmieszył.
Mnie też to rozbawiło :D I do tego Sidney, której życie wisiało na włosku nagle dostaje sił i walczy z Jill
Tak, ja. Dowiedziałem się od życzliwych ludzi z Film Webu. Mówię Wam jak skopanie się ogląda "Krzyk" znając jego zakończenie :/ Mimo wszystko nie żałuję, mam nauczkę na przyszłość no i ogólnie ta część była całkiem spoko. BTW przed twoim postem też przydałoby się słówko SPOILER.
Najśmieszniejszy film jaki widziałem w kinie. Chociaż uważam, że Bruce Willisa nie należy lekceważyć.