Nie miałem pewności tylko co do Stuarta...ale Billy to był pewny od pierwszej chwili.
Szybko można było się kapnąć, że jest dwóch... Nawet mój ojciec pamiętam, że jak oglądał pierwszy raz, to mówił, że to niemożliwe, że jeden koleś zabija, a nie jest on jakimś fanatykiem takich filmów.
Tak na prawdę, to już na samym początku (na lawce w parku) można się pokapować, że Stuart ma chory łeb...
ja przypuszczałam,ze to jej chłopak. Ale jak go wsadzono do aresztu, a do bohaterki zadzwonił telefon od "mordercy" to zwątpiłam...nigdy wcześniej nie widziałam filmu w którym zabijał więcej niż jeden człowiek. Miałam jakieś 16 lat jak widziałam ten film, może dlatego nie "wpadłam" na trup dwóch psychopatów.
Po pierwsze informujesz o zakończeniu filmu, także gratuluje komuś kto to przeczyta i zje**e sobie film...
Po drugie fakt faktem scenariusz jak i zachowania były bardzo naiwne (nie będę wymieniać bo byłoby tego dużo).
Nie mniej jednak film oglądało się dobrze, a co do liczby mnogiej morderców to dla mnie było to nieprzewidywalne co mnie bardzo zadowoliło :)
SPOILER
jrzewałam od początku jej chłopaka , miałam jakieś takie przeczucie , ale jak wypadł mu telefon z kieszeni to byłam pewna że to nie on , w późniejszych scenach też , bo nie sądziłam że reżyser wymyślił coś tak mało kreatywnego. Pozniej zaczęłam podejrzewać szeryfa ( jak były zbliżenia na jego buty i kilka innych momentów ) , tego policjanta , brata koleżanki głównej bohaterki ( np. wtedy jak nocowała u niego w domu , zadzwonił morderca , i zaczęli wołać policjanta do telefonu , a on przybiegł dopiero jak morderca skończył rozmawiać ) i jej ojca , w sumie to byłoby najbardziej zaskakujące. Niestety obsadzenie tych dwóch osób w roli morderców mnie trochę zawiodło ;)
Oglądałam film w angielskiej wersji , bez napisów , więc nie wszystko rozumiałam , a na pewno padały jakieś kluczowe słowa dzięki którym można było dowiedzieć się/domyśleć kto się kryje pod tą maską.
Połowa filmu to komedia :)
Na pewno nie jest to jakieś kino wysokich lotów , ale można obejrzeć , oceniam na 6
W horrorach zazwyczaj jest tak, że sprawcą okazuję się być osoba najmniej podejrzana, a Craven wywrócił to wszystko do góry nogami i z morderców uczynił tych co najbardziej na nich wyglądali. Stuart i Billy pasowali jak ulał, więc każdy kto zna gatunek na wylot z automatu powinien wyrzucić ich z grona podejrzanych. Brak zaskoczenia to w tym wypadku jest zaskoczenie. Ja to tak odbieram.