Ten film najlepiej podsumowywuje scena w której główna bohaterka stoi przed domem zamordowanej szeryf i jej syna zauważając policjantów którzy mieli pilnować jej siostry w szpitalu, a którzy sobie zeszli ze swojego szpitalnego posterunku na wieść o zamordowaniu koleżanki... główna bohaterka wiedząc że siostra jest niepilnowana postanawia szybko jechać do szpitala, wyjeżdża w środku dnia natomiast dociera w nocy. Sugeruje to że szpital musiał być oddalony od domu "szeryfowej" przynajmniej kilka godzin jazdy. Tak więc strażnicy którzy powinni pilnować Tery postanawiają się przejechać kilkaset kilometrów żeby zobaczyć miejsce zbrodni swojej koleżanki. Oczywiście wiem że wyjaśnianie tych niedorzecznych momentów w tego typu filmach jest bezsensowne, podobnie jak obecność policji po tych wszystkich jatkach i strzelaninach, której równie dobrze mogłoby nie być wcale. Tak w ogóle to nie zdziwiło by mnie nawet to że mordercą okazałby się Lord Vader, dlatego ciężko ten film skatekoryzowac w czymkolwiek, bo ani ziębi, ani grzeje. Nie straszy, nie wzrusza, nie porusza, ale żenuje. Pozdrawiam
Zebrali się w dzień, ale po drodze widać było, że się ściemnia. To wciąż tylko film :-)
Pewnie, że to tylko film. Dobra zabawa była i o to chodzi.
Oprócz kultowej jedynki wszystkie pozostałe części należy traktować jako odgrzewany kotlet. Czasem smaczniejszy a czasem mniej.