Zaczynając oglądanie filmu pod tytułem "Książe Egiptu" spodziewałem się animacji dotyczącej
głównie Egiptu, starożytnej kultury i częściowej historii tego kraju w przystępnej dla młodego
widza formie. Co do tego ostatniego to się nie pomyliłem, bo animacja była na wysokim
poziomie, a i muzyka nie odbiegała od czołówki filmów tego gatunku. Niestety gdy okazało się,
że treść filmu jest biblijna i coraz mocniej w tę stronę brnie tym mniej chciało mi się oglądać ten
film. Szczególnie odtrącały mnie wypowiedzi bohaterów, którzy stawali się fanatykami
religijnymi. Słuchając tych tekstów widziałem silne podobieństwo do argumentów używanych
teraz przez muzułmanów. Szkoda, że z filmu dla dzieci zrobiono propagandę starego
testamentu. Ale czego można się spodziewać przy bardzo dużym udziale Żydów przy tworzeniu
tej animacji.
Czegoś tu nie zrozumiałeś...
Na przykład: różnicy między fanatykiem, a wierzącym i co to jest propaganda. Nie wspominając o kipiącym pogardą użyciu słowa "Żyd".
Zastanów się sto razy o czym piszesz...
Rzeczywiście określenie "fanatyk" nie pasuje do opisu, bo nie było skrajnej nietolerancji i ostrego zwalczania odmiennych poglądów aczkolwiek była ślepa i bezkrytyczna wiara w słuszność poglądów religijnych. Nie gardzę Żydami, po prostu nie spodobało mi się, że z filmu dla dzieci zrobili lekcję religii.
Bazą scenariusza jest wyjście z Egiptu opisane w Biblii, czego się spodziewałeś? Nie powiedziałabym, że film jest zbyt religijny, ale powiedziałabym, że na pewno nie jest dla dzieci, przynajmniej nie dla tych najmłodszych.
Ten film jest ekranizacją księgi wyjścia, więc trudno, żeby miał inne przesłanie niż ona. Ludzie lubią nadużywać słowa propaganda.
Zgadzam się w stu procentach. O czym miał mówić film o Mojżeszu? O ateistach???
Takie mamy czasy, że jak wierzący - to fanatyk, a jak film o religii - to propagandowy.
Żałosny jest ten założyciel tematu, gdy coś jest religijne to jest to propaganda, ale gdy coś jest polityczne to wszystko jest w POrządku ! Pewnie założyciel tematu da 10/10 filmowi biograficznemu Wałęsa który wyjdzie w 2013 roku.
Panie Blastboy "O take POlskie my walczyli" czyż nie ?
Żałosny to musisz być ty skoro w temat filmu o starożytnym Egipcie i historiach biblijnych udało ci się wepchnąć politykę oraz krytykę partii rządzącej.
Ale z ciebie jest hipokryta najpierw narzekasz że ten film jest zbyt religijny a później powołujesz się na historie biblijne, wytykasz mi to że napisałem to i owo o polityce a samemu piszesz że "Ale czego można się spodziewać przy bardzo dużym udziale Żydów przy tworzeniu tej animacji".
Cóż miejmy nadzieję że powstanie remake tego filmu nakręcony nie przez Żydów.
A co wiesz o narodzie żydowskim i ich obyczajach? :-)
Znasz jakiegoś żyda? Widziałeś na oczy? Rozmawiałeś? :-)
A to dobre... człowiek nie posiadający żadnego wykształcenia (Tomuś 77 ) wypowiada się na tematy polityczne :-)
To tak jakby poprosić kaczkę o przetłumaczenie W pustyni i w puszczy na łacinę :-)
Owszem, propagandowy, przecież nie dokumentalny. Mojżesz nie istniał, niewoli Egipskiej nigdy nie było. Więc owszem - jest to propaganda żydowsko-chrześcijańska. Brakuje tylko filmu o historyczności potopu i o tym, że świat ma 6.000 lat...
http://www.myfacewhen.net/uploads/4286-kill-yourself.jpg
A czasem naprawdę myślałem, że jesteś bystry ignorancie. :D
Prawda jest zbiorem obiektywnych faktów, które nie podlegają dyskusji. Prawda musi być również weryfikowalna.
I owszem, mózgi ateistów oporne są na urojenia psychiczne.
TĘ chorobĘ. Polska mowa, trudna mowa.
I owszem, psychozę leczy się w szpitalach psychiatrycznych : )
Posłucha ignorancie, już nie dam ci się sprowokować. Możesz wyrzucać z siebie tyle kłamstw ile chcesz (bo nawet nie potrafię zliczyć, ile to razy kłamałeś), możesz żyć w swojej ułudzie, mnie to nie przeszkadza. Twoje kłamstwa i ignorancja robią krzywdę wyłącznie tobie, ignorancie ;). Oszukuj się dalej, ja mam naprawdę ważniejsze rzeczy na głowie :P.
Z "Biblii"? Bardzo niewiele rzeczy jakkolwiek można tam znaleźć mające podstawę historyczną.
To widocznie ci ateiści są niedokształceni, ponieważ nie pochodzimy od małpy, tylko mamy wspólnego przodka (człowiek to też gatunek małpy). I owszem, ma potwierdzenie, ponieważ to jest fakt.
Wiadomo że to jeszcze nic nie znaczy. Ale badania chemiczne, geochemiczne, radiacyjne, paleontologiczne, antropologiczne, kulturoznawcze, oraz przede wszystkim genetyczne - już owszem. A tak się składa, że na tym oparty jest fakt naszego pochodzenia od wspólnego przodka z szympansami.
Takie pytanie spoza tematu:
Jeśli mamy jakiś naukowo udowodniony fakt, przez ludzi w białych kitlach, pracujących w zamkniętych laboratoriach - to dlaczego ja przykładowo mam przyjąć, że wynik ich badań jest prawdą? Jak osoba nie mająca wyższego wykształcenia ma zrozumieć przykładowo teorię kwantową, skoro nic nie zrozumie z jakiejś opublikowanej pracy naukowców na ten temat? A kwantów nie będzie w stanie samodzielnie dotknąć/poznać, itd.?
Albo kroniki historyczne pochodzące z dawnych czasów - skąd wiadomo, że nie są naciągane albo błędnie opisane, a mimo to historycy się na nich opierają?
Dobre i ważne pytanie. Przede wszystkim możesz zacząć się uczyć danej dziedziny nauki, by poznać temat jej obserwacji, zapoznać się fachowo z dowodami, oraz nawet pewnego dnia móc samemu dokonać dalszych odkryć. Jeżeli chcesz się mniej wysilić, to wystarczy poczytać Encyklopedię, Wikipedię, pisma popularnonaukowe, czy też książki popularnonaukowe, które wyjaśniają trudne kwestie w przystępny dla laika sposób. W Polsce wydawnictwem typowo (popularno-)naukowym jest Prószyński i S-ka, seria "Na ścieżkach nauki" - książki są pisane w bardzo przyjemny sposób, gdzie wystarczy praktycznie elementarna, podstawowa wiedza w temacie, by potrafić wszystko zrozumieć. Moja babcia, która ma 83 lata ostatnio przeczytała i zrozumiała książkę Hawkinga "Krótka historia czasu", która tak naprawdę dotyka poważnej dziedziny nauki - fizyki kwantowej i kosmologii. Jeśli idzie o pisma to są: Świat Wiedzy, Focus Poznać i Zrozumieć Świat, Wiedza i Życie, 21. Wiek, oraz szczególnie Świat Nauki (Świat Nauki to jedyny przedruk obcojęzyczny na naszym rynku. Świat Nauki przedrukowuje "Scientific American"). Świat Nauki to najbardziej branżowe pismo w Polsce, które w naukowy, fachowy sposób opisuje takie dziedziny jak: fizyka kwantowa, nauka i technika, nauki przyrodnicze, inżynieria medyczna, neuronauki, zmiany klimatu, astronomia, czy też inne.
Możesz zatem zacząć się poważnie uczyć danego działu nauki, lub sięgnąć po prasę/literaturę, która w przystępny sposób pozwoli Ci zrozumieć dany dział nauki. Możesz również w razie wątpliwości założyć konto na jednym z dziesiątek forów naukowych i zadać nurtujące Cię pytania. Możesz także poczytać tematy wielu już wygasłych forów (choć bym z tym uważał, ponieważ nauka idzie tak szybko do przodu, że rzeczy opublikowane na forum sprzed 5 lat mogą być już przeterminowane). Nie zapomnijmy także o dziesiątkach mających miejsce w Polsce akcji na rzecz popularyzacji nauki, które są otwarte, bezpłatne i prowadzą działalność w wielu dziedzinach. Najsłynniejsze i największe w Polsce jest Centrum Nauki Kopernik. Prowadzone są też warsztaty i weekendy z nauką, gdzie porusza się wiele jej dziedzin - astronomię, fizykę, biologię, czy chemię. Jest też na internecie caaaała masa filmików i filmów gdzie tak profesorzy, jak i zwykli pasjonaci nauki tłumaczą różne kwestie, które dla laika mogą wydać się istną magią
Serio, nauka to nie moloch mówiący magicznym językiem, zamknięty w podziemnych laboratoriach, przyjmująca w swe szeregi tylko ludzi z IQ > 200 oraz bojąca się laików jak wampir światła. Nauka jest przyjemna, jest otwarta na tak tych zaawansowanych, jak i zupełnie zielonych. Prowadzi warsztaty, wydaje broszury, pisma, książki, filmy, dokumenty, seriale, wywiady, tworzy akademie, uniwersytety, fora, instytuty badawcze i dziesiątki innych rzeczy, które są dla każdego powszechnie dostępne i otwarte.
Jeśli idzie o historyków, to sprawa wygląda nieco inaczej. nie jest to w końcu ścisła nauka, taka jak chemia czy fizyka, a bardziej luźna. Historia opiera się na przesłankach, tekstach, legendach, odkryciach archeologicznych. Historii pomagają badania religioznawcze, kulturoznawcze, badania językowe, materiałoznawstwo, a nawet chemia jądrowa - sposoby datowania różnych odkryć archeologicznych. Historia podaje przybliżone daty. Problemem jest też zmiana kalendarza z juliańskiego na gregoriański. Również badania językowe są istotne dla historii (np badania językowe "Biblii" dowiodły, że żadna z Ewangelii nie powstała w czasach Jezusa, a 100-200 lat po jego śmierci). Sposobami datowania historycznego nigdy specjalnie się nie interesowałem, bo moją specjalizacją jest biologia, a nie historia : )
A Król lew istniał? Albo postacie z Matrixa? Albo z Avatara? Można to obejrzec jako dobry film, a można prowadzic dyskusje religijne:) Niech każdy sobie wierzy w co chce. Oceniajcie film, a nie wiarę innych.
Simba istnieje! Tu masz zdjęcie :D http://urbantitan.com/wp-content/uploads/2010/09/Simba_and_Timon_in_Real_Life_2. jpg
Oczywiście, ja oglądałem Księcia jako bajkę i to co mi się w nim podobało, to przede wszystkim muzyka, która była po prostu rewelacyjna. Chodzi tu mi raczej o fakt, że niektórzy odbierają historię o Mojżeszu jako fakt naukowy, a ten, no niestety, nie istniał. I owszem, każdy ma prawo wierzyć, pod warunkiem, że nie narzuca tej wiary innym. A chrzty małych dzieci, no cóż, inaczej niż narzucanie trudno to nazwać. No ale, bajka niezła ; )
Skoro nie wierzysz w Boga, Kościół itd. to chrzest to dla Ciebie tylko pochlapanie wodą. A mi się wydaje, że skoro rodzice są wierzący to dlaczego nie mają dziecka ochrzcic? Do 16 roku życia mają mu tłumaczyc- Mamusia i tatuś idą do kościółka, a ty zostań i się zastanawiaj czy kiedyś chcesz chodzic z nami?
Parafrazując Twoje słowa:
"Skoro nie jesteś nazistą, to zapisanie do Partii Nazistowskiej jest dla Ciebie tylko głupotą. A skoro rodzice są nazistami, to czemu mieliby dziecka nie zapisać do Partii? Do 16 roku życia mają mu tłumaczyć "Mamusia i tatuś idą na zlot Partii, a ty zostań i zastanów się czy kiedyś chcesz pojechać z nami"".
Przecież to takie logiczne! Przecież skoro rodzice posiadają dane poglądy, to niech dziecko będzie od narodzin w nie wpisane, dodatkowo niech rodzice nauczają go tych poglądów przez całe życie, a w wieku 16-18 lat samo za siebie zdecyduje. No bo przecież 16 lat indoktrynacji światopoglądowej NA PEWNO nie wpłynie na niezawisłość opinii dziecka w późniejszym okresie...
No a taki chrzest, co to komu przeszkadza... Przecież to tylko WIECZYSTE wpisanie dziecka do indeksu Kościoła, z którego nie można się wypisać (apostazja nie usuwa żadnych danych z indeksów kościelnych). A potem dziwota, że w telewizji się mówi o 90% katolików w Polsce. Idealnie wymyślone - jako nieświadome dziecko jesteś chrzczony, a później nawet nie możesz się wypisać z tej organizacji i jeśli nawet nie zgadzasz się z poglądami Kościoła, to Kościół nadal zalicza Cię do swoich wyimaginowanych 90% i sprawuje hegemonię moralną. No i to, że Polska spełnia 3 na 4 punkty państwa wyznaniowego, to też nic nie znaczy. To, że w Konstytucji jest odwołanie do Boga i uznanie go jako źródło dobra i piękna, to że w sprawach GMO Polska odwołała się do "dzieła Stwórcy, w które nie można ingerować", to też nic nie znaczy... To że ten kraj jest jednym z najbardziej religijnych w Europie i jednocześnie będący jednym z najgorzej rozwiniętych naukowo krajów, to też nic nie znaczy... To, że rząd słucha zdania Episkopatu, oraz że wydaje się 6 mld złoty na naukę, zaś 2,5 mld zł na religię i Kościół wskazuje co jest moralne do badania, a co jest niemoralne, to też nic nie znaczy...
I właśnie to małe, "nic nie znaczące" pokropienie wodą prowadzi do tak wielkich wynaturzeń, jak te powyżej opisane.
Nie wydaje Ci się, że porównanie Kościoła i partii nazistowskiej jest trochę nie na miejscu? Mam znajomych, którzy są ochrzczeni, ale z Kościołem się nie identyfikują. Są ateistami i takie ich prawo. Znam ewangelików, Jehowych, prawosławnych, Żydów i nawet jednego islamistę. No i ateistów. To iluzja, że ktokolwiek daje od urodzenia wolny wybór. Dziecko kształtuje rodzina i otoczenie, a jak dorośnie może zdecydowac, czy chce to kontynuowac czy nie. Kumpel jest ochrzczony, ale chodzenie do kościoła i święta olał. Koleżanka z kolei ochrzciła się jako dorosła osoba po tym jak urodziło jej się ciężko chore dziecko.
Możemy porównać do socjalistów, PO, Partii Demokratycznej, czy czegokolwiek. Różnica jednak w odniesieniu do tych rzeczy polega na tym, że żadna z tych organizacji nie zapisywała małych dzieci w swoje szeregi. To robią jedynie religie i swego czasu robili to też naziści.
Poza tym pamiętajmy, że Hitler również usprawiedliwiał swoje czyny religią, oraz zestawienie postaci Hitlera i Boga pokazuje, że wiele się od siebie nie różnią.
Owszem, każdy ma prawo być ateistą, problem w tym, że ten kto został ochrzczony w Kościele, pozostanie wpisany do ksiąg wieczyście, tak więc ja jako ateista będący ochrzczonym, nadal jestem w statystykach zaliczany do grona katolików.
Oczywiście, że dziecko kształtuje światopoglądowo środowisko (np. rodzina), lecz pewnych rzeczy kształtować nie trzeba. Każdy z nas rodzi się jako ateista, nikt nie rodzi się z wiarą. Wiarę dopiero trzeba wtłoczyć do umysłu. Wychowanie religijne polega na ciągłym mówieniu "Bóg jest", zaś wychowanie ateistyczne nie polega na mówieniu "Boga nie ma". Po prostu ten aspekt się pomija i praktycznie w ogóle się go nie porusza.
Jak zabiję kogoś i powiem, że zrobiłam to bo Boga nie ma i nie czeka mnie po śmierci żadna kara więc czego mam się bac to usprawiedliwisz to ateizmem? Nie wydaje mi się. Uważasz Hitlera za odpowiednią osobę którą wskazuje się jako przedstawiciela Kościoła? Proszę Cię:) To tak jakbym mówiła, że wzorem ateisty jest dla mnie Palikot;p Myślałam, że wysuniesz argument krucjat, mordów na tle religijnym itd. Twoim największym problemem jest to, że jesteś ujęty w statystyce? Statystyka mówi, że zarabiam 3,5 tys zł;P
Rodzice mówili Ci całe życie że Bóg jest? Czy babcia? Jakoś potrafisz sam ocenic czy wierzyc w to czy nie, inni nie dadzą sobie rady?
Nie liczy się KTO zabija, ale DLACZEGO. Ateista może zabić, ale to nie znaczy, że zabił z powodu ateizmu. Mógł zabić z miliona innych powodów. Nie słyszałem jeszcze o przypadku kogokolwiek, kto by zabił w imię ateizmu. Równie dobrze by można zabić kogoś w imię niezbierania znaczków pocztowych.
Nie mówię, że Hitler ma być przedstawicielem Kościoła. Faktem jest natomiast, że wierzył w Boga i swoje zbrodnie usprawiedliwiał mówiąc, że wypełnia wolę Boga. Jego działania miały mocne podłoże religijne, co pokazuje do czego prowadzić może religia. I czy shoah nie było mordem na tle religijno-politycznym? Oczywiście że było.
To jest jeden z moich problemów. Jeśli Kościół mówi "90% Polaków nie zgadza się na związki partnerskie/in vitro/badania na komórkach macierzystych/aborcję", to Kościół automatycznie wypowiada się także w moim imieniu i mówi, że każdy kto został u nich ochrzczony, nie zgadza się z wymienionymi wyżej rzeczami. Jest to nonsens, ponieważ dostępu do wolności obywatelskich i niezawisłości nauki zabrania się w imię czegoś, co powołuje się na ludzi nie zgadzającymi się z Kościołem.
To, że ja jestem ateistą sprawiły biologiczno-antropologiczne zainteresowania: teologia, historia, różne kultury i ich wierzenia, następnie biologia, geografia, czy też astronomia. Czy każdy ma takie zainteresowania? Nie. Skąd zatem statystyczny Kowalski ma wiedzieć, że Jezus jakiego przedstawia chrześcijaństwo to 100%-owa zrzynka z mazdajskiego Boga Ahura Mazdy? Ludzie czasem się zastanowią skąd to wszystko jest i z racji na brak posiadania wiedzy fizyczno-biologicznej stwierdzą, że Bóg to wszystko stworzył. Jeśli ktoś nie ma wiedzy medycznej i nigdy nie słyszał o czymś takim jak samoczynne uwarunkowanie apoptozy komórek nowotworowych, to dla niego wyzdrowienie z raka będzie przejawem boskiej ingerencji, a nie naturalnego, biologicznego procesu. Wiara wynika z braku wiedzy i poznania szeregu zjawisk. Oczywiście możesz zapytać "no dobrze, ale co taka wiara komu szkodzi? Ty masz naukę, oni religię, szafa gra". Widzisz, w Ameryce mieli takie podejście, wydawało się, że zdrowe i optymalne. Dziś, po latach takiej polityki, w Ameryce aż 45% ludzi odrzuca podstawowe fakty naukowe. 45% ludzi uważa, że Ziemia ma 6.000 lat, że wszechświat został stworzony w 6 dni, że ewolucja to kłamstwo i żadne żywe stworzenie nie ulega zmianom w czasie, że genetyka to kłamstwo i inne takie. W Ameryce te grupy domagają się już, by ze szkół WYCOFAĆ nauczanie podstaw geografii, chemii, fizyki, czy biologii! To samo dotyka już też powoli Wielką Brytanię.
Inni zatem jak widać nie dają sobie rady z tym, by potrafić ocenić fakty, potrafić odróżnić rzeczywistość od mitów i w imię tych mitów i zabobonów domagają się ograniczenia nauczania faktów empirycznych. inni jak widać rady sobie nie dają, więc trzeba im pomóc, a nawet - jeśli zajdzie konieczność - zmusić ich. Ponieważ prawda nie podlega dyskusji światopoglądowej. Prawda jest jedna i to ona musi być na pierwszym miejscu, niezależnie czy z tego tytułu będzie trzeba poświęcić wiele.
Katolik też może zabic z powodu wielu innych rzeczy. Hitler po prostu był na tyle mądry, że wiarą to usprawiedliwił, ale katolicy wiedzą, że z wiarą nie miało to nic wspólnego. Taką mam nadzieję.
Przykład z Ameryką jest nietrafiony, oglądałam filmik gdzie w sondzie ulicznej ludzie twierdzili, że Gwiezdne wojny to film na faktach, było kilka wojen światowych, kilka murów berlińskich, a kraj zaczynający się na literę U to Utopia. To nie wynika z ich głębokiej wiary tylko debilizmu:) Miałam tak nie mówic, ale tak to widzę. Przecież wiara nie wyklucza nauki, ja tak uważam. Wiem, że są ludzie, którzy sa fanatykami, ale mnie przeraża każda odmiana fanatyzmu- czy to w stronę religijną czy antyreligijną. Jak będę na coś chora to nie odmówię leczenia bo Bóg mnie uzdrowi:P Takie przedstawianie katolików to przesada, świat się zmienił przez ostatnie 100 lat. Uważam się za katoliczkę, ale nie odpowiem na każde pytanie Bóg tak chciał. Nie uważam że tylko moja jest racja, a nawet jak jest twoja to moja jest mojsza;P Nie podoba mi się mieszanie polityki z religią, ale na pewno nie uwierzę w to, że ma to związek z tym że ktoś w przeszłości dziecko ochrzcił, bo każdy dochodzi do takiego momentu, że decyduje czy chce wierzyc w coś czy nie, czy czegoś mu brakuje czy nie. Nie trzeba do tego poznawac całego świata naukowego, bo znam strasznych głąbów, którzy mówią, że Boga nie ma bo nie. I takie ich prawo, czym to sobie uzasadnią to ich sprawa. Każdy niech wierzy w co chce, byle nie robił przy tym krzywdy innym i nie namawiał do tego wszystkich dookoła. Może to jest moje szczęście, że nigdy nie trafiłam na księży, którzy twierdzili my jesteśmy dobrzy a wy źli. Nie lubię w ogóle podziału My-Wy.
A niby na jakiej podstawie ktokolwiek ma prawo oceniać wiarę Hitlera? Hitler wykorzystywał wiarę, oraz sam ją praktykował (uczestnictwo we mszach, dopuszczanie Kościoła do obchodów państwowych itp.). Jakim zatem prawem można powiedzieć "on nie wierzył naprawdę"? Skoro mówił że wierzy i dawał tego znaki, to tak było.
"To nie wynika z ich głębokiej wiary tylko debilizmu:)"
Owszem, to wynika z ich debilizmu. Lecz gość mówiący "ewolucja jest zła, Biblia jest prawdą" jest osobą wierzącą i tłumaczy swoją głupotę na podstawie Biblii. Zatem w tym przypadku jak najbardziej trafione - wiarą usprawiedliwia się ataki na naukę.
"Przecież wiara nie wyklucza nauki, ja tak uważam."
Zarówno wiara wyklucza naukę, jak i nauka wyklucza wiarę. Wiara opiera się na dogmatach, które nie mają ani jednego dowodu na swoje potwierdzenie, z kolei nauka wymaga dowodów i niczego nie opiera na wierze. Nauka ciągle zmienia swoje zdanie, zaś religia nigdy. Czy te rzeczy się wykluczają? Jak najbardziej.
"Jak będę na coś chora to nie odmówię leczenia bo Bóg mnie uzdrowi:P"
Czemu? Przecież Biblia - słowo Boga - jasno mówi, że kto będzie się modlić, ten zostanie uzdrowiony z każdej choroby. Po co zatem wierzysz, skoro idziesz do lekarza?
"Każdy niech wierzy w co chce, byle nie robił przy tym krzywdy innym i nie namawiał do tego wszystkich dookoła."
Ale na tym polega religia. W szkołach i urzędach wiszą krzyże, każdy płaci w podatkach 1,49% na rzecz Kościoła, z podatków wszystkich podatników utrzymywany jest Fundusz Kościelny, w szkołach nauczana jest religia, jedna tylko denominacja jest nauczana już od przedszkola, oraz owa organizacja nie generuje żadnego zysku, nie tworzy miejsc pracy, oraz nie daje żadnego konkretnego produktu. Tworzy homogeniczne, zaściankowe, antynaukowe społeczeństwo, w którym uczy się że GMO jest wbrew woli Boga, że aborcja to morderstwo, że homoseksualiści będą płonąć w piekle, że seks przedmałżeński to grzech i inne pierdoły.
Hitler był wierzący bo chodził do kościoła? Jak postoję trochę w garażu to będę samochodem? A słyszałeś o "Nie zabijaj"? Hitler najwidoczniej nie.
Nie dogadamy się, bo masz mnie za idiotkę:)
No tak, umieszczenie na pasach Wehrmachtu napisu "Bóg z nami" i pisanie w swojej autobiografii, że wierzy w Boga i że Bóg chce od niego tego i owego, to też pewnie nie jest przejaw wiary. Pewnie jest to zachowanie typowo ateistyczne, przecież ateiści z reguły kiedy piszą o sobie, to piszą, że się modlą i że wypełniają wolę Boga i że Bóg nad nimi czuwa...
"Nie zabijaj"? Słyszałem. Niestety, takie przykazanie nie występuje nigdzie w Biblii. Jeszcze jakieś uwagi?
Ja mam Cię za idiotkę? No cóż, widocznie nie potrafisz odbić argumentów, lub sama żadnych argumentów na potwierdzenie swoich racji nie masz i po prostu uciekasz. Spoko, możesz uciekać ; )
Nigdzie nie napisałem, że Tobą gardzę. Współczuję Ci, że musisz dorabiać sobie wymyślone teorie, by uciec od wylegitymowania swoich poglądów ; )
Masz mnie za idiotkę, odmawiasz mi prawa do myślenia bo wierzę w coś w co Ty nie wierzysz. To nie znaczy, że siedzę na kocyku na ulicy, namawiam ludzi do nawrócenia bo koniec jest bliski. Przecież nie czytasz w ogóle tego co piszę! Doceniam, że masz dużą wiedzę i swoje zdanie, którego przecież Ci nie odmawiam. A ty piszesz- jak jesteś chora to nie idź do lekarza, Bóg ci pomoże. Sądzisz, że do tego sprowadza się wiara> Nie musisz pisac wprost że mną gardzisz, przecież widzę w twoich wypowiedziach, że masz mnie za ziemniaka bez rozumu:) Możemy dyskutowac, nie ma sprawy. Mam akurat bardzo dużo czasu, bo leżę w łóżku na antybiotykach. W Biblii nie ma mowy nie bierzcie antybiotyków. Sądzisz, że mimo to mogę iśc za to do piekła?:P Alexander Fleming był katolikiem więc chyba ostrzegłby przed tym:)
"Masz mnie za idiotkę"
Pokaż cytat gdzie Cię za taką uważam.
"odmawiasz mi prawa do myślenia"
Pokaż cytat gdzie odmawiam Ci prawa do myślenia.
"A ty piszesz- jak jesteś chora to nie idź do lekarza, Bóg ci pomoże."
Masz kochanie OGROMNE problemy z rozróżnieniem dwóch rzeczy, których uczą w podstawówce: PYTAŃ i STWIERDZEŃ. Ja nigdzie nie napisałem "Nie idź", tylko zapytałem "Czemu idziesz?". Widać jak dla Ciebie pytanie i orzeczenie to jedno i to samo...
"Sądzisz, że do tego sprowadza się wiara>"
Ja cytowałem tylko Biblię, a wiara chyba na owej książce się opiera, c'nie?
"Nie musisz pisac wprost że mną gardzisz, przecież widzę w twoich wypowiedziach, że masz mnie za ziemniaka bez rozumu:)"
Osobiście wolę mówić o amebach w kontekście rozumu. Ziemniakami nagrywa się gówniane filmiki ;)
"Mam akurat bardzo dużo czasu, bo leżę w łóżku na antybiotykach."
ZDROWIEEEJ! Dużo herbaty pij z dodatkiem miodu i rumu. No i przykryta po samą szyję!
"W Biblii nie ma mowy nie bierzcie antybiotyków."
Może coś się znajdzie na siłę ;)
"Sądzisz, że mimo to mogę iśc za to do piekła?:P"
God works in mysterious ways...
Czemu? Przecież Biblia - słowo Boga - jasno mówi, że kto będzie się modlić, ten zostanie uzdrowiony z każdej choroby. Po co zatem wierzysz, skoro idziesz do lekarza?
Cytat do idiotki bez rozumu. Sądzisz, że ja sądzę, że raka leczy się modlitwą? Że ludzie nie powinni korzystac z medycyny, bo są wierzący? Na to wygląda- masz mnie za idiotkę. Równie dobrze możesz napisac nie idź żeby udowodnic mi, że wiara jest mi do niczego nie potrzebna, bo jak przyjdzie co do czego korzystam z medycyny. Każdy myślący człowiek tak robi:P Nadal nie odpowiadasz na moje pytanie zadane 2 razy (oczywiście nie dosłownie, bo zaraz zaczniesz kazac mi cytowac nie odpowiadając na nie)- po co mam z Tobą dyskutowac?
"Cytat do idiotki bez rozumu."
Powinnaś zgłosić się do psychiatry, ponieważ niestety zdradzasz objawy paranoi - widzisz coś, czego nie ma i przypisujesz ludziom nastawienie, którego nie wykazują. Słynny żart "mój lekarz uważa mnie za paranoika. Co prawda mi tego nie powiedział, ale wiem że tak myśli". Ty robisz tak samo odnośnie idiotki. Serio, odwiedź psychiatrę.
" Sądzisz, że ja sądzę, że raka leczy się modlitwą? Że ludzie nie powinni korzystac z medycyny, bo są wierzący?"
W Biblii jest jasno napisane - kto będzie się modlił, zostanie uzdrowiony z każdej choroby. Jest nawet napisane, że kto by wypił co trującego, ten nie umrze.
Ja korzystam z medycyny, bo nie wierzę w te pierdoły, ale pytanie czy ktoś wierzący w realną moc modlitwy i wiary nie jest hipokrytą, lecząc się przy pomocy medycyny. No bo to jest jak "wierzę w magiczną moc modlitwy, ale tak profilaktycznie korzystam z medycyny, która posiada dowody skuteczności i jest faktycznie działająca". Póki co nikogo nie oceniam, jedynie pytam o zasadność.
"Każdy myślący człowiek tak robi:P"
No właśnie, każdy myślący tak robi. Kłania się brzytwa Ockhama - skoro każdy myślący człowiek korzysta z medycyny, to po co wiara w niewidzialne ludziki, magiczne wody i zaklęcia uzdrawiające? Myślący człowiek przecież chyba nie powinien wierzyć w takie pierdoły. To tak samo, jak gdyby myślący człowiek wierzył w homeopatię, astrologię, lub wróżenie z fusów. Modlitwy polegają na tej samej zasadzie.
"po co mam z Tobą dyskutowac?"
Nie musisz. Przecież skoro ktoś ma inne niż Ty zdanie i swoje opinie opiera o twardy, naukowy empiryzm to wiadomo że jako osoba stojąca po stronie wiary, masz mizerne szanse wygrać. Jako wierząca pewnie należysz też do tych ludzi, którzy uważają, że choćby przedstawiono im dowody jawnie depczące wiarę, to nadal byś jej nie porzuciła, jako coś ważniejsze od prawdy i faktów. Tak więc można dojść do prostego wniosku - jeżeli ani dowodów nie potrafić przedstawić, ani dowodów przyjąć, to nasza rozmowa jest bezproduktywna i nie ma sensu.
Twoim problemem jest to, że stawiasz sprawę albo jedno albo drugie, nie ma nic pomiędzy. Nie masz pojęcia skąd moja wiara, a mam wrażenie że mnie oceniasz. I nie, nie porzucę wiary, zwłaszcza pod wypływem kogoś takiego. Ktoś jest wierzący to nie może byc myślący?
I nie traktuję rozmowy jako wygrana-przegrana:P No daj spokój, to nie jest rywalizacja. Zwłaszcza, że ja nie odmawiam ci racji więc nie rozumiem co miałabym wygrywac;p
Cóż, jeżeli jest coś pomiędzy, to chciałbym dostać dowody na istnienie tego czegoś pomiędzy.
Ktoś kto wierzy w: niewidzialnego żyda na patyku, który mieszka w niematerialnym niebie, jest wszędzie i słyszy wszystkie szepty na planecie kierowane do niego, który stworzył faceta z kupki błota, zaś kobietę z kawałka kości, lecz która uległa gadającemu wężowi z nogami i zjadła magiczne jabłko z drzewa rosnącego w tajemniczym ogródku, z którego wszechmiłosierny Bóg ich wyrzucił, nakładając na nich przeogromne kary - raczej nie jest normalnie myślącą osobą, jeśli w ogóle jest myśląca choć trochę.
Wpisz sobie w google laureaci nagrody Nobla- katolicy. Z pewnością wszyscy są kretynami, którzy wierzą w Żyda na patyku:)
Przypowieści biblijne traktuję raczej jako luźną fantazję ludzi tamtych czasów niż jako prawdę historyczną:)
Ty nie rozumiesz, że ja nie chcę żebyś ty w cokolwiek wierzył, wisi mi to. O coś pomiędzy chodzi mi, że ktoś może byc wierzący w Boga i uznający fakty naukowe. Mam ci dac dowód, że tacy ludzie istnieją?