Film na bazie książki Marii de la Fayette o tym samym tytule. Osadzony na francuskim dworze romans, w którym księżna de Clèves spoufala się z księciem de Nemours. Z perspektywy historii literatury dzieło to stanowi kamień milowy z uwagi na psychologizację postaci oraz pierwszy, jawny romans mężatki, która dodatkowo ujawniła swą miłość partnerowi. Film nie jest wierny pierwowzorowi, zmienia dosyć mocno zakończenie i kładzie nacisk na odmienne aspekty.
Piękne są tu dekoracje, kostiumy i cała produkcyjna, studyjna otoczka. Ale na tym niestety kończą się pozytywy. Brak jakiejkolwiek dramaturgii, napięcia, film zagrany jest sztucznie, wtórnie, bez emocjonalnego napięcia, w starym, zamierzchłym stylu (powstał rok po debiutach Godarda czy Truffaut - po seansie absolutne nie dziwi mnie ich atak na taki rodzaj kina). Jest jak lalka - ładny na zewnątrz, ale absolutnie pusty w środku, pozbawiony głębszej treści. Szkoda, bo z tematu i tego, co dobre, należało wycisnąć po prostu więcej.