Taki mix, gdzie można znaleźć i Meridę Waleczną i ekranizacje jakiejś całkiem prostej gry komputerowej ale w całkiem zacnym wykonaniu gdzie sterujemy księżniczką aby uratować ją i jej rodzinę. Grę w której walka jest brutalna (ale nie obrzydliwa) nie polega tylko na brutalnej sile (ale na znalezieniu słabych cech przeciwnika) a w zasadzie jeśli się uda przejść obszar skradając się to tak będzie lepiej. Generalnie ta produkcja mogła być pełnoprawnym wokeistycznym badziewiem. Sam z własnej woli bym patrząc na opisy i rocznik wydania po nią bym nie sięgnął. Przypadkiem zobaczyłem początek w TV i stwierdziłem ze dam tej produkcji szansę i czekałem na pierwszą bzdurę obrażającą godność i rozum człowieka aby przełączyć. I okazało się że jest ta produkcja zrobiona całkiem dobrze. Naprawdę ten film mógł być totalnym badziewiem ale ktoś myślący pisał ten scenariusz. Więc nie mamy tu Mary Sue która walczy z patriarchatem i toksyczną męskością samą postawą i rozwalając 3x większych przeciwników prostymi machnięciami miecza (oczywiście najpierw zrzucając kieckę i ubierając spodnie), król nie jest głupim, słabym i tchórzliwym władcą który nie myśli, główny złol nie jest idiotą, laska złola nie jest jedyną myślącą babeczką ciśniętą przez patriarchat itd. Fabularnie jest kilka niedociągnięć ale byłem w stanie to wybaczyć choć naprawdę niewiele było trzeba zrobić aby ich nie było (byłoby 7/10). Duży plus na małą ilość CGI w tym filmie i całkiem ok aktorsko. Samo multikulti jest dozowane w ilości akceptowalnej, bardziej w kategorii musimy niż MUSIMY BO BARDZO TEGO CHCEMY! Plus za brak "tenczowości"czyli za brak osób które koniecznie muszą manifestować swoją niestandardową seksualność. Sam film jest zbyt brutalny dla dzieci.

Czy warto zobaczyć na małym ekranie - można bez żenady ale nie z dziećmi (jest zbyt brutalny).