i nie chodzi tu bynajmniej o sceny wiadome (z tym tematem o wiele lepiej poradził sobie Malle w "Szmerach w sercu"). Sam scenariusz i sposób jego prowadzenia ma w sobie całe pokłady kiczu i sztuczności, co w zestawieniu z poważnym, dramatycznym wydźwiękiem daje irytujący efekt. Ktoś dobrze napisał na tym forum, że to bardziej kino amerykańskie. Jak dla mnie, filmowego italofila, niewiele tu z kina włoskiego, z jego autentyzmem i wyczuciem estetyki....