Lubię takie klimaty - dlatego więc z miejsca film mi się spodobał. Dobrze zrobiony od strony wizualnej (pierwsza scena jest świetna!), nieźle zagrany aktorsko (choć myślałem że Oldman bardziej się wykaże) no i z niegłupim przesłaniem. Eli, opowiadając Solarze jak się żyło przed wielkim wybuchem, mówi że ludzie wyrzucali coś o co teraz się zabijają. I tak poniekąd traktuję ten film - jako ostrzeżenie przed nadmierną, rozpasaną do granic możliwości konsumpcją. Ciekawe tylko że nakręcili go amerykanie - przodujący w takim trybie życia :-)