Wszyscy, którzy doszukują się w tym filmie przesłania religijnego, promującego chrześcijanstwo, mylą się.
Dlaczego? Bo Eli był wysłannikiem Szatana, a nie Boga.
Bo cóż widzimy? Widzimy cywilizację po apokaliptycznej wojnie, która wybuchła na tle religijnym - fanatycy dobrali się do atomówek i zgotowali wszystkim biblijny Armaggedon.
Dowiadujemy się, że na całym świecie przetrwała tylko jedna Biblia, którą główny bohater ma zanieść gdzieś po coś.
Jak zachowuje się główny bohater? Jak chrześcijanin? Nie! Nie nadstawia on bowiem drugiego policzka, a nawet broniąc się, z 2 opcji: unieszkodliwić/ obezwładnić lub zabić - wybiera ten niewątpliwie niechrześcijański wariant postępowania. Już nawet mechaniczny Terminator po kilkudniowym szkoleniu wybierał opcję nr1:)
Chociaż Eli podróżuje po pustyni, nie pości, poluje na koty i ptactwo (może nawet w piątek o zgrozo).
W końcu Eli dociera do celu, dyktuje Biblię z pamięci i w końcowej scenie widzimy Biblię wkłądaną na regał, jak zapowiedź kolejnej apokalipsy. Szatan zwycięża. Widząc, że dzieło się nie udało, widząc, że jest szansa na odrodzenie naszego Rodzaju, dopilnował, żeby bomba z opóźnionym zapłonem, jak puszka Pandory, spokojnie czekała na swój czas..
Obraża, obraża, obraża... najczęstszy synonim do słowa "religia". Każdy każdego o wszystko obraża.
Gdyby ludzie chcieli się kierować Bibliami było by niewolnictwo i dyskryminacja kobiet. Dla mnie moralność wynikająca z obawy przed Piekłem czy chęcią uzyskania nagrody w postaci Nieba jest pseudomoralnością. Prawdziwa moralność powinna wynikać z wnętrza człowieka. Z czystego dobra, po prostu tkwiącego w Tobie. Spróbuj być dobrym bez straszaków i marchewek na kiju - to jest dopiero wyrzeczenie. Ateistom jest o wiele trudniej - to nie jest chodzenie na łatwiznę. A Biblia - no cóż - zastanówmy się przez chwilę, kto dobierał księgi i po co (patrz Sobór Florencki). Mówienie, że atakowanie Biblii i religii to tylko wygoda jest zaślepieniem religią.
Wiesz, ten brak tolerancji wynika pewnie z tego, że po pierwsze - religia serwuje pewne irracjonalne, nieweryfikowalne empirycznie legendy (chyba, że ktoś widzi boga i anioły, ale cóż...życzę wówczas wyzdrowienia), po drugie - religianci oczekują jakiegoś specjalnego traktowania ich i ich legend. Natomiast ateizm opiera się na empirii i racjonalnym oglądzie świata. Co jest szczególnie żałosne w przypadku religiantów, oni bez skrupułów korzystają z osiągnięć racjonalizmu, mimo, że go sami zwalczali (vide - rozwój medycyny i stanowisko KK wobec badań). Dlaczego religianci, którzy zwalczają "nienaturalne" środki antykoncepcyjne, zażywają antybiotyki? Sama ich nazwa wskazuje, że to są nienaturalne substancje, mało tego - lecząc się sprzeciwiają się woli owego fikcyjnego boga, który widać miał jakiś zamysł zsyłając na nich chorobę. Natomiast problemy i patologie społeczeństw zachodnioeuropejskich wynikają właśnie z powodu odchodzenia od racjonalizmu, który był prawdziwa podstawą rozwoju Europy. Tolerancja dla islamskich absurdów, dotowanie leni w ramach welfare state, czy też promowanie pseudonauki (postmodernizmy i inne takie, opisane w "Modnych bzdurach"Sokala) dowodzą właśnie odchodzenia od racjonalnych rygorów.
A chrześcijanie to niby nie zabijają? haha ;)
Poczytaj trochę o wyprawach krzyżowych, gdzie mordowano całe wsie i miasta! I kto ich mordował? Rycerze i zakonnicy, którzy mówili, że zabijają w imię Boga. Plądrowali, gwałcili, zabijali.
Inni chrześcijanie palili na stosie niewinne kobiety tylko dlatego, że uznano je za wieźmy. A dlaczego? bo były piękne ( i zazdrosne brzydule mówiły, że one urok na ich mężczyzn rzucają), bo znały się na ziołach leczniczych, bo były mądre.
Tak samo chrześcijanie z łatwością zabijali innowierców, którzy nie chcieli przyjąć jedynej i słusznej wiary. Ile ludzi zostało zabitych w Afryce? Indiach? Ameryce Północnej i Południowej? Azji?
Eli zabijał by przetrwać. Jeśli on by nie zabił to zostałby zabity. Proste.
zasadniczo ci ludzie NIE BYLI chrześcijanami. w owym czasie papiestwo miało z chrześcijaństwem wspólnego tyle, ówczesna japonia. no, może troszkę więcej, bo używali symboliki i nazewnictwa biblijnego w celach marketingowych i na tym koniec. nazywanie tych ludzi chrześcijanami to zwyczajna pomyłka. dziś też ktoś mógł by urządzić masowy mord i twierdzić, że czyni to w imię chrystusa. czy to od razu czyni go chrześcijaninem? wątpię. biblia nazywa chrześcijanami ludzi, którzy a: uwierzyli w to, że jezus jest synem jedynego boga a jego ofiara była niezbędna dla pochodzącego z łaski zbawienia człowieka, b: postanowili starać się ze wszystkich sił żyć wg słów zawartych w biblii (miłość do boga i bliźniego) przez co swą wiarę wyrażali w uczynkach. o tym także mówi eli. był niczym krzyżowiec, zaślepiony misją dotarcia do ziemi świętej. dopiero na koniec filmu, uzmysławia sobie, o co tak naprawdę chodzi w słowie bożym, uświadamia sobie, że przez cały okres służby bogu, tak naprawdę nie był jego dzieckiem. żałuje za grzechy i zgodnie ze słowami pisma, które tak bardzo cenił, zostaje mu przebaczone. mówiąc krótko, eli na koniec filmu nawraca się.
i znów pomyłka. eli idąc przez świat nie jest dobry. wątpię, by był nawet chrześcijaninem. nawraca się dopiero na koniec filmu, zrozumiawszy, że to nie książka, ale to co jest w niej zawarte, jest najważniejsze.
tylko że ona w żadnym wypadku się nie nawróciła. cała ta księga specjalnie ją nie obchodziła, zależało jej na niej samej, ucieczce z wiochy i nowym życiu, które dostała. nie nazwał bym jej absolutnie chrześcijanką.
b: postanowili starać się ze wszystkich sił żyć wg słów zawartych w biblii (miłość do boga i bliźniego) przez co swą wiarę wyrażali w uczynkach.
Gwałcić kobiety, kamieniować ludzi? Nie znasz biblii czy wybiórczo interpretujesz fragmenty?
Haha... przyganiał kocioł garnkowi!
Znawca się odezwał.
Po pierwsze Stary Testament o którym myślisz jest spisaną historią rodów wraz z przypowieściami. Mnie jako Chrześcijanina obowiązuje nauka Chrystusa - Nowy Testament.
Bóg z założenia jest dobrem, dlatego przypisywanie mu gwałtu i morderst jest conajmniej godne pożałowania. Ludzie są odpowiedzialni za wszelkie manipulacje i podżegania czy kontrolę.
Dlatego koleś, prawdziwy chrześcijanin czerpie z nauk Jezusa i nie chrzani za przeproszeniem głupot
Poza tym symbolem, złego postępowania i używania wiary do złych celów była postać grana przez Carnegie'go. Ot tyle. Poza tym podpisuję się pod argumentami tych co bronią tego filmu, ponieważ ich argumenty są najbardziej trafne w owej dyskusji. Nic dodać nic ująć. Człowiek to jednak słaba istota. Lepiej pogódźmy się z tym...
Być może jako jedyny potraktowałem Twoją interpretację poważnie zatracony. Wiem, że wystawiam się na pośmiewisko ale nie potrafię zrozumieć jak wiele ludzi traktuje osobiście interpretację filmu. Polska mentalność? Zagnieżdżona religijność i kompleksy małego polaka? Narodowa skłonność do kłótni i wyzywania się? Ktoś napisał, że jego interpretacja została obalona? Sam nie wiem gdzie.
Tak czy inaczej uważam, że jest to bardzo ciekawy sposób odbioru filmu. Być może pasuje mi bardziej ze względu na moje poglądy, być może jest inaczej. Tak czy inaczej w przeciwieństwie do większości z Was nie wyśmiewam tego, że ktoś myśli inaczej. Uważam, że ta interpretacja nadaje trochę więcej logiki, a nawet składnia do przemyśleń. Unoszenie się, że to godzi wasze uczucia religijne pokazuje tylko jaki ktoś jest zaściankowy i nie potrafi trzymać dystansu do siebie i do świata. Każdy dobrze wie, że religia powodowała na świecie wiele wojen. Dementując to, nie musisz czytać dalej. Biblia zatem może być jednocześnie narzędziem i Boga i Szatana. To, że wg dogmatu jest kluczem do zbawienia ludzkości nie znaczy, że nie może być wykorzystana inaczej. To trochę tak jak z rozszczepieniem atomu. Miał zbawić energetykę, ale przyniósł również śmierć.
Jakby ktoś nakręcił film na podstawie takiej interpretacji jeszcze byście się zachwycali, ale najlepiej kogoś zgnoić. :)
Mam trochę wrażenie, że komentarze piszą dzieci?
Pozdrawiam :)
Pomijając nawet to, czy szatan miałby więcej korzyści z istnienia biblii niż z jej braku, wyciąganie takiego wniosku z filmu jest dużą nadinterpretacją. To się po prostu nie klei. Nie ma sensu.
Post otwierający potraktowałem jako ironię, ale widzę, że zatracony walczy, więc nie wiem. Może ma z tego radość.
Sztuka jest po to, żeby ją interpretować na różne sposoby. Czy to się komuś podoba czy też nie. :)
A co się nie klei?
film to tylko film, jest coś około 6 miliardów ludzi na ziemi i każdy kto obejrzałby ten film może mieć inną interpretację a nwet dwie czy trzy więc i opinii jest stokroć więcej, kino z zasady ma bawić, smucić i niekiedy zmuszać do przemyśleń czy dyskusji.
mnie się interpretacja zatraconego podoba choć ja sam uważam, że w tym filmie chodziło o to że Eli był jednak wysłannikiem Boga.
Wasze kłótnie nie zmienią jednak faktu, że film jest po prostu dobry.
Nie urządźcie tu przypadkiem wojny religijnej...to tylko film.
A mi zabawniejszy wydaje się efekt, jaki Eli osiągnął z pokazania się w mieście. Zanim do niego przybył panował tam ład (trochę totalny, ale ład), zaś w jednej z ostatnich scen widzimy, że miastem rządzi chaos.
Bo w istocie Twoja interpretacja, choć jak rozumiem wymyślona dla żartu, nadaje temu filmowi faktyczną głębię. Byłabym w stanie nawet podnieść ocenę filmu gdybym mogła mieć nadzieję, że twórcy faktycznie chcieli stworzyć coś tak ciekawego. Ale niestety nie mogę się pozbyć przeświadczenia, że to bardzo płytki film o niby natchnionym słudze bożym. W sumie ciekawie wypada końcówka filmu, bo wcześniej można by oczekiwać, że księga coś zmieni na lepsze w miejscu, do którego zostanie przyniesiona, natomiast na końcu Eliemu polepszyły się ciuchy i higiena, natomiast sama księga po prostu trafiła na półkę. Myślę, że mogli to wszystko dużo lepiej skonstruować nie zarzucając wcale pro biblijnego charakteru.
Co do Twojej interpretacji, to kojarzy mi się z odcinkiem z serii "Mistrzowie horroru" o tytule "Obrońcy życia". Nie chciałabym tu spoilerować osobom, które go nie widziały, a chciałyby obejrzeć, ale chodzi o coś szalenie podobnego i uważam to za bardzo dobry i ciekawy pomysł na film. I tego typu historie faktycznie dają sporo do myślenia nad kwestiami dobra i zła (tego, co uznaje się za czyn właściwy, jaki się potępia i czy zawsze słusznie się go potępia) w przeciwieństwie do "The Book of Eli" interpretowanego jako droga dobrego człowieka w służbie Boga.
A... przy okazji, to rzuć okiem na nowe tematy - chyba masz kolejnego (a może już starego - nie wiem, bo nie śledziłam Twoich poczynań w innych tematach) antyfana :)
Hmmm.... mam się już od jakiegoś czasu zabrać za "Mistrzów horroru" i odkładam to już któryś raz na później - nie przepadam za tym gatunkiem. Zaintrygowałaś mnie - chyba w końcu to obejrzę:)
ooo to koniecznie obejrzyj :) I możesz zacząć od tego odcinka właśnie, bo tam kolejność nie ma znaczenia, bo każdy epizod jest oddzielną historią skomponowaną przez oddzielny zespół twórców. Natomiast jeśli chodzi o sam gatunek, to powiem Ci, że w większości przypadków to są raczej thillery niż horrory. Ja na ogół też nie przepadam za horrorami, a te serie bardzo mi się spodobały (przy czym warto może też wspomnieć, że osobom lubiącym horrory często ta seria nie przypada do gustu właśnie ze względu na to, że w większości to nie bardzo są horrory). Oczywiście nie wszystkie odcinki, ale wiele z nich naprawdę mocno lubię. I fajne też w nich jest to, że to takie krótkie filmy - dużo krótsze niż normalne filmy - a zawierające dość skondensowaną historię, jakiś wyraźny pomysł. I to się tak fajnie nadaje na "dobranoc" jeśli nie chce się siedzieć długo przed ekranem, a ma się ochotę na jakąś intrygującą historyjkę. Taki filmowy odpowiednik opowiadania. I kurcze, ten konkretny odcinek tak świetnie pasuje do tej Twojej interpretacji :)
Daj znać jak obejrzysz.
Obiecuję. Obejrzę. Trochę byłem rozczarowany mistrzami s-f, może mistrzowie horroru bardziej mi podejdą. Do s-f mam bardziej krytyczny stosunek - wyssałem go z mlekiem stryja i jest obecne (obecna?) w moim życiu od 25 lat:)
Obiecuję również, że zacznę od "Obrońców życia":)
Nastąpi to na pewno w maju - ale dokładnie nie mogę obiecać kiedy.....
Obiecać za to mogę, że dam znać:)
Nie wiem co brzmi straszniej - czy samo ssanie mleka stryja czy obecność owego od 25 lat :)
Z mistrzów s-f próbowałam jeden odcinek i nie przebrnęłam. S-f prawie nigdy nie trawię i w formie filmowej i książkowej. Pewne rodzaje fantasy tak, ale s-f jakoś no kiepsko znoszę, choć istnieją szlachetne wyjątki jak np. "Code 46", ale to dlatego, że to bardziej dramat i to bardzo dobry dramat (też ogromnie polecam).
Co do s-f..... niestety... filmowo słabo stoi. Ot, kila tytułów jeno - Blade Runner, Alien, 2001 Odyseja, eXistenZ.... reszta wtórna lub mierna.Zaś książkowo - kopalnia niesamowita.
Trochę późno, ale ściągnąłem w końcu.
Który to odcinek?
http://www.filmweb.pl/serial/Mistrzowie+horroru-2005-110864/episodes
Odcinek "Pro-Life" s02e05. Z tymże kieruj się głównie tytułem, bo różnie te odcinki zostawały wydane. Na polskim rynku to poszło w jakiejś innej kolejności niż było oryginalnie wypuszczone. Super, że obejrzysz. Myślałam, że albo Ci się w końcu nie chciało i nie zechce, albo nie podobało się.
Film dla mnie 4/10 , ale interpretacja 10/10, Zatracony ale żeś sobie to chłopie wykombinował ,he he dobre ,dobre :D
Zanim zaczniesz bredzić spójrz szerzej i zauważ, że film jest pewnego rodzaju adaptacją misji św. Pawła. To tyle z mojej strony.
Do tego cały Nowy Testament zastąpił przepisami kulinarnymi i nikt nie mógł sprawdzić czy rzeczywiście Bóg zobaczył lazanię i stwierdził, że jest dobra. Czy miał się z pyszna?
Jest takie jedno zdanie wypowiedziane przez Eli(ego) dotyczące dziesięciu przykazań Bożych! I to jest dowód na to, ze wcale nie był to wysłannik szatana!
Masz na myśli to zdanie?:
"Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami7. 16 Poznacie ich po ich owocach. Czy zbiera się winogrona z ciernia, albo z ostu figi? 17 Tak każde dobre drzewo wydaje dobre owoce, a złe drzewo wydaje złe owoce. 18 Nie może dobre drzewo wydać złych owoców ani złe drzewo wydać dobrych owoców. 19 Każde drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień wrzucone. 20 A więc: poznacie ich po ich owocach. " Ewangelia św. Mateusza
Owocem działania Eli`ego była śmierć i chaos - atrybuty Szatana:))
Eli to szatan, wszystkie fakty zawarte w filmie zaprzeczające tej teorii są umieszczone po to żeby nas zmylic :D Uśmiałem się czytając te bzdury zatraconego!
Owocem Eliego nie była smierć i chaos - oszczedzał dobrych ludzi :P
Odniosłem dokładnie takie samo wrażenie. Bóg dopilnował żeby nic się nie zmieniło i ludzkość nie miła szans na lepszy świat. A tak wracając do samego filmu; fajny falloutowy klimat ale widać że film jest zrobiony pod głupawą hamerykańską publiczkę dla tego czegoś mu brakuje. Wart obejrzenia ale dla mnie 6/10.
Film bardzo dobry ;) Tego typu filmy skłaniają w pewien sposób do refleksji nad zachowaniem się ludzi wobec świata, który był ''podarunkiem'' od Boga. To człowiek doprowadził do apokalipsy swoimi czynami i ciemnotą!
Kochany ateisto. Z twojej wypowiedzi wywnioskować można iż bardzo niedokładnie oglądałeś film i i go nie zrozumiałeś. Mam małe pytanie. Jak byś był katolikiem i nie mógłbyś jeść mięsa w piątek to czy na środku pustyni mając w ręku ustrzelonego kota lub jakiegoś ptaka zaczął byś żreć piasek by przeżyć? Pomyślałeś, że gdyby tych rabusiów oszczędził to dalej by zabijali, gwałcili i okradali innych? Rozumiem, że twój ukochany Paligłup-przepraszam-Palikot nakazuje sprzeciwiać każdemu co ma coś związane z katolicyzmem, ale NIE WCISKAJ LUDZIOM CIEMNOTY.
Nie chciałabym Ci podcinać skrzydeł, ale w tym filmie mamy Biblię protestancką, a jak wiadomo walka między protestantami a katolikami jest dość zawzięta, więc trudno tu się dopatrzeć jakichś prokatolickich treści. Raczej wręcz przeciwnie - można odnieść wrażenie, że według twórców filmu odbudowa wiary w postaci nie kończącej się przelewem krwi może nastąpić jedynie wtedy, gdy pójdzie drogą wytyczoną przez protestantyzm, czyli nie dopuszczającą do głosu katolicyzmu.
Na wszelki wypadek zaznaczę, że treść filmu nie ma nic wspólnego z moimi poglądami. Żebyś nie wysnuł w stosunku do mnie podobnych daleko idących wniosków jak te, które wysnułeś w stosunku do autora tematu.
Ale zauważ że oni ci ludzie z końca filmu chcieli by Biblia przetrwała ponieważ chcieli mieć samą książkę jako dokument by przyszłe pokolenia mogły wiedzieć z czego ich przodkowie czerpali wiarę, Po za tym pomyśl iż po 30 latach po tej katastrofie na ziemi nie było żadnej religii bo wszyscy o tym zapomnieli, a Bóg wysłał głównego bohatera by to naprawił przy jego pomocy. Tu ukazuje się druga ściana. Bóg widząc wojny religijne, na tle rasowym itp zniszczył wszystko. Po oczekiwaniu przez 30 lat lud mógł być gotowy by przyjąć prawdziwą religię bez późniejszych wojen itp. Od razu wspomnę iż w filmie jest wprost że jeden Bóg jedyny istnieje by nie było tu spekulacji że " a co jeśli tam Boga nie ma, może jest tam Allach lub Zeus". Jeśli ktokolwiek chciałby omówić to ze mną bo się mi sprzeciwia oto moje gg 11530496 tak by nie zaśmiecać filmwebu.
Rozmawiamy o filmie, więc jest to raczej najwłaściwsza tematyka na forum filmowym - żadne zaśmiecanie.
Co do filmu, to oczywiście można na niego patrzeć w taki sposób jaki opisujesz i to jest sposób najprostszy odczytania tego filmu przez co właśnie mi się nie podoba - ten brak głębi. Pomijając jednak to na ile komu pasuje taki prosty przekaz (czy uważa to za minus czy plus filmu), to nie ma w filmie Biblii byle jakiej - po prostu Biblii - co by było według mnie najlepszym, bo najbardziej uniwersalnym rozwiązaniem. Mamy niestety Biblię protestancką, czego trudno nie zrozumieć jako pewnej krytyki innych nurtów chrześcijaństwa. Może nie jesteś do końca świadom jak wielka jest walka między protestantami, a katolikami. Ze względu na tę wielką nienawiść ciężko założyć, że ten element filmu nie jest istotny lub przypadkowy.
Ten film nie może być więc prokatolicki, a najwyżej proprotestancki, natomiast fakt, że ktoś postarał się wymyślić jakąś inną jego interpretację nie świadczy o jego antykatolickim nastawieniu. Atakowanie autora tematu jest całkowicie nie na miejscu. Domyślam się, że jesteś katolikiem, ale w ten sposób nie bronisz swojej religii, a jednocześnie robisz "złą prasę" dla jej wyznawców.
A co do zabijania "złych ludzi", to Eli faktycznie nie był taki szlachetny w swoim postępowaniu. Nie chodzi mi o to, że w ogóle zabijał, ale sam siebie upominał, żeby ingerować tylko w te sytuacje, w które mu się "opłaca". Oczywiście widzę w tym sens, ale nie wygląda to tak, że jak widział jakiegoś "złego", którego mógł zabić, to go zabijał, żeby chronić przyszłe potencjalne ofiary.
Ze wzglądu na wiarę ten film ma głębię. Głębi może nie mieć film, w którym jest tylko strzelanie i lejąca się krew. Choć i tam bym się czegoś doszukał jeżeli autorzy filmu by to ciekawie przedstawili.
Co do samego filmu jest on daleki od podziałów kościoła moim zdaniem(jest jeden bóg, a wiara jest najważniejsza). Również chodziło o samą naturę człowieka przedstawioną w różnych aspektach tego dzieła. Jak i wszystko to co sobie sam główny bohater uzmysłowił na końcu. Nie twierdzę, że jest to film idealny, lecz jest dość ciekawą pożywką dla umysłu.