Mym skromnym zdaniem Denzel podratował scenariusz jak to już się kilka razy wcześniej zdarzyło w życiu amerykańskiej kinematografii.
Film jest głęboki i trudny do zrozumienia. Właściwie przegrywa tym, że mało kto potrafi go docenić. Mamy tu sporo nawiązań do żydowskiego piśmiennictwa apokaliptycznego czy też samej Biblii. Polecam obejrzeć oryginał w języku angielskim, można znaleźć sporo "smaczków". Np. według legend Eliasz pojawia się jako jedna z postaci poprzedzających nadejście Mesjasza.. W filmie Eli jest jedną z postaci, która pomoże odbudować kulturę i cywilizację. Nawet scena zabicia kruka z łuku nie jest przypadkowa, odnosi się do 1 Księgi Królewskiej i słynnej audiencji u władcy Izraela, po której "kruki przynosiły mu pożywienie". Wielu rzeczy można odkryć, jak np to, że mocno uszkodził mu wzrok go wybuch nuklearny, a okulary przeciwsłoneczne nosi, by nie raziło go światło. "Głos" to była osoba, która się nim zaopiekowała. Dwa lata po wojnie przebywał w jednym miejscu u starszej kobiety (lub u pastora) mającej problemy ze wzrokiem i posiadającej tą księgę w brailu, uczył się migowego, zanim wyruszył na zachód.. Carnegie (Oldman) reprezentuje w tym filmie króla Achaba. Naprawdę jest w filmie wiele, wiele ciekawych rzeczy do odkrycia.