Liczyłem na klimat post-apokaliptyczny rodem z Fallout'a itp. a dostałem papkę dla wierzących amerykanów. Jedyne co mogę pochwalić to wybór aktorów.
Szanowny Osheet44 ,jesli odrzucisz głupiutki ateizm i chrześcijanskie fobie ,to zapewniam ,że film ci się spodoba
Pozdrawiam serdecznie
Cóż... film Ci się nie podobał. Trudno. Ale chciałam tylko zauważyć, że nawet tytuł wskazuje o czym film opowiada. I już nie chodzi mi tylko o samą "księgę", ale chociażby o imię "Eli". W Biblii jest fragment, kiedy Jezus woła z krzyża "Eli Eli, lema sabachthani" ("Boże mój, Boże mój czemuś mnie opuścił") i już to może zasugerować, że film będzie, jak to określiłeś "papką dla wierzących Amerykanów". Aczkolwiek ja uważam, że "Book of Eli" jest filmem dla wszystkich. Kwestia podejścia do tematu. Pozdrawiam :)
Nie wymagaj, żeby każdy interpretował tytuły filmów w ten właśnie sposób.
Bo wtedy najbardziej religijnym filmem świata byłby "Wszyscy jesteśmy Chrystusami" Koterskiego.
Papka dla wierzących amerykanów ? No dobra, była Biblia, ale czy coś jeszcze ? [a tylko-aż Biblia to zbyt mało, jak dla mnie, na nazwanie filmu w taki sposób]. Mnie najbardziej odpowiadał w "Księdze" właśnie POST-APOKALIPTYCZNY klimat z tą pustką, surowością i w połączeniu ze świetną muzyką.