Obejrzałem i muszę przyznać że czuje niesmak jak sam skur*****. Film mnie totalnie rozczarował, może dlatego że nie jestem za dobrym i praktykującym chrześcijaninem (gdybym był prawdopodobnie ta propaganda wiary by mnie bardziej ruszyła) a może po prostu gdzieś to już wszystko widziałem... Czyli ostatni, samotny sprawiedliwy trafia do miasteczka w którym rządzi zły i samozwańczy "władca" który oczywiście jest megalomanem pragnącym zdobyć władzę nad światem i wprowadzić w nim swój porządek bla bla bla... Nuda, na dodatek narzędziem do osiągnięcia celu ma być księga i to nie ta GANDALFA czy HARRYEGO POTTERA z magicznymi zaklęciami tylko zwykła Biblia - może kogoś urażę tym stwierdzeniem ale do mnie to kompletnie nie trafia :) A do tego główny bohater czyli Eli alias "niewidomy prorok" który maczetą wymachuje lepiej niż Jason Voorhees przepełnia moim zdaniem czarę goryczy i banału jaki zawiera ten film!
Tak wiec jeśli ktoś liczy na dobry Postapokaliptyczny film to nie ten adres i nich lepiej sięgnie bo świetny The Road/Droga a najlepiej przeczyta książkę :)
Góra 6/10 ode mnie.
Nie zgadzam się z tobą w jednej sprawie , w Bibli jest tyle historii ,że starczyło by ich na setki jak nie na tysiące filmów .
Sam motyw mi się podobał ,ale ogólnie nie lubię filmów o takiej tematyce , lecz oglądnąć zawsze można.
Sam bohater przypomniał mi daredevila xD
Mam troszeczkę inne zdanie od Twojego.Wątpię aby chodziło tu o jak Ty to nazwałeś propagandę wiary.Sam zauważyłeś iż główny bohater maił swój cel iść i dojść na zachód za wszelką cenę .On nikogo nie nauczał po drodze i nie nawracał.
Miał tylko jeden cel dojść na zachód.Wiedział ,że mogą być problemy z porwaniem księgi zatem wykuł ją na blachę.Dlaczego akurat Biblia-ciężko mu by chyba było zapamiętać wszystkie hasła z encyklopedii.
Zresztą Biblia ma tutaj dodatkowy atut-podtrzymuje nadzieję.
Która jak sami wiemy w tym filmie była chyba najważniejsza...
dla mnie 8/10 pozdro