Obraz mi sie podobal, mial swoje wady, ale i zalety. A oto i sceny, ktore mnie w jakis sposob zachwycily czy poruszyly, i ktore dlugo jeszcze bede pamietal.
- poczatek, scena z kotkiem-sfinksem w jakims lesie
- pierwsza panorama i charakterystyczna, niepokojaca muzyka. Soundtrack jest genialny.
- pojedynek pod mostem, gdzie widzimy wlasciwie tylko sylwetki
- scena, gdy ranny (przebita piers?) gangster odpuszcza bohaterce granej przez Mile Kunis i wychodzi z samochodu.
- starsze malzenstwo, gramofon i... "Ring my Bell"! Kapitalne, ta piosenka TOTALNIE nie pasuje do klimatu tego filmu, i przez to swietnie do niego pasuje ;P.