Liczyłem, że zaczerpnę trochę klimatu poczciwego Fallouta i tak faktycznie było na samym początku. Potem to już coraz gorzej. Żaden wątek nie został opracowany tak żeby widz czuł się usatysfakcjonowany. [!!!SPOILER!!!] Z tą starszą parą na odludziu się nawet fajnie zapowiadało, a i tak wyszło jak cały film czyli niedopracowanie[koniec SPOILERA]. Bardzo mnie boli, że ten film był taki niedopracowany, bo naprawdę lubię takie klimaty post apokaliptyczne (Wodny świat, Mad Max), a Księga Ocalenia nie trzyma poziomu. Zbyt dużo ogólników, zakończenie po prostu strasznie tandetne; jakby alternatywne zakończenie Leona Zawodowca.
Jeszcze taka mała sprawa. Dlaczego główny bohater nazywa się Eli? Eli to z hebrajskiego Bóg. Nie mówię, że to niestosowne, po prostu bezpodstawne. Mogliby mu dać na imię coś w stylu Mesjasz, Anioł czy coś innego co wiąże się z posłannikiem Bożym. Dla mnie imię "Bóg" jest niezasadne, jakby nazwali go tak tylko wyłącznie żeby podrasować wydźwięk tytułu w oryginale: Book of Eli.
Właśnie obejrzałem Dr Housa i odkryłem, że Eli to po prostu takie imię. Nie miałem pojęcia. Dobrze wiedzieć.