Jakieś popłuczyny po Mad Maxach i innych post apokaliptycznych produkcjach, którym 'nowy sens' ma nadać 'biblijne posłannictwo' - czytaj: pseudofilozoficzny bełkot pozbawiony jakiegokolwiek sensu i celu. Jakby tej, nieudolnie łapanej na trytki, fabuły było mało, to dołożono jeszcze imponująco irytujący podkład muzyczny, całość zaś okraszono garścią kiczowatych ujęć. Sromotna porażka.