Zwłaszcza moment kiedy wchodzi do kuchni i mówi „what’s a dump!” i pyta się męża z
jakiego filmu jest ta kwestia, mnie rozbawiła. Cały film jest trudny, bo obserwujemy parę
pijanych i kłócących się małżonków. Właściwie do końca nie wiadomo o co się kłócą i kto
ma rację, a kto jest winny. Główna bohaterka jest głośna i bezpośrednia w wyrażaniu
swoich poglądów, opryskliwa i taka denerwująca człowieka-widza.
dla mnie film nie był trudny, był tylko bardzo angażujący emocjonalnie, taki wymuszacz emocji. a główna bohaterka Martha nie była denerwująca, tylko tak bardzo samotna, tak bardzo potrzebująca pomocy.
ale ta Elizabeth Tylor zagrała... a czytałem, wypowiedzi młodych krytyków, że nigdy nie była dobrą aktorką, a jedynie wyglądała... to bezczelna opinia raczej.
Obejrzałem ten film zaraz po Kleopatrze ;), i mam dwa stwierdzenia na temat E. Taylor:
1) była gwiazdą - co było, jest i niestety chyba jeszcze długo będzie bardzo pospolite,
2) była wspaniałą aktorką - co (również niestety) zdarza się bardzo rzadko.
W jej przypadku talent zdecydowanie wziął górę nad gwiazdorstwem
Pozdrowienia