Pewnie banalne. Śmierć synka (symboliczną) należy przyjąć jako ostateczne pogodzenie się z niemożnością posiadania dziecka? W tym sensie George naruszył tabu i głośno powiedział to, co oboje wiedzieli od dawna. Uśmiercił nadzieję? Oczywiście każda interpretacja to w pewnym sensie spłycanie przekazu, ale jestem ciekaw waszego zdania.
Myślę, że ich relacje były tak tragiczne gdyż każde z nich w jakiś sposób ogrodziło się murem na drugą osobę, a bezpłodność stała się tematem tabu..brak dziecka był dla Marthy ogromnym ciosem a palące od środka pragnienie dziecka zżerało ją i ich małżeństwo. Martha stała się kobietą cyniczną, pełna gniewu i frustracji...oboje coraz bardziej się od siebie oddalali, oskarżali o niepowodzenia. Ostatnia scena kiedy George w tak okrutny wg Marthy sposób uśmierca ich dziecko ma na celu oczyszczenie ich wzajemnych relacji i pogodzeniem się z sytuacją, że nie mogą mieć dziecka. W końcu do kobiety doszło, że muszą od tej pory żyć sami, bez tego dziecka, które sobie wymyśliła, które cieniem kładło się na ich małżeństwie. George powiedział na końcu " będzie dobrze" lecz Martha ma nadal wątpliwości ale scena kiedy oboje trzymają się za ręce pozwala wierzyć, że mur przez który powoli zaczyna przebijać się George w końcu runie(nawet jeśli będzie musiał mozolnie przez kolejne lata rozbierać cegiełka po cegiełce to co przez lata tak bardzo się nawarstwiło).