PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=12228}

Kto się boi Virginii Woolf?

Who's Afraid of Virginia Woolf?
7,9 19 195
ocen
7,9 10 1 19195
8,6 20
ocen krytyków
Kto się boi Virginii Woolf
powrót do forum filmu Kto się boi Virginii Woolf?

ZABAWA FILMOWA 2009

użytkownik usunięty

To jest temat, w którym swoje opinie na temat tego filmu będą wyrażać uczestnicy naszej „ZABAWY FILMOWEJ 2009”.

Chcesz dowiedzieć się na czym polega zabawa? Patrz tutaj: http://www.filmweb.pl/blog/entry/495808/ZABAWA+FILMOWA+2009.html#komentarze


Dyskusje z uczestnikami zabawy i komentarze do ich opinii są mile widziane.


UWAGA!
Poniższe komentarze mogą zawierać spoilery. Nie oglądałeś filmu, nie czytaj!

użytkownik usunięty

SZTUKA ROZPISANA NA CZTERY OSOBY

Drugi raz zdarzyło mi się oglądać amerykański film w nieoryginalnej ścieżce dialogowej. Otóż oglądałem ten film w języku żabojadów. Dobrze że po seansie przyuważyłem na filmwebie, że to amerykańskie dzieło, bo byłbym się wygłupił tytułem: "Francuska sztuka ględzenia".

W rolach głównych dwa szczęśliwe małżeństwa (patrząc z zewnątrz). Ale tej nocy wszystkie karty zostaną odkryte, tej nocy rozegra się wojna totalna, hobbesowska wojna "każdego z każdym". Według tego filozofa taki stan rzeczy ma miejsce przed uformowaniem się społeczeństw, czyli w stanie pierwotnym. Wojna totalna jest wtedy, kiedy na człowieku nie ciążą żadne ograniczenia kulturowe, prawne, religijne itd. Człowiek jest wtedy ograniczony tylko przez swoją materialną powłokę. W filmie Nicholsa bohaterowie powracają do stanu pierwotnego, a pomaga im w tym alkohol. Alokohol, który rozwiązuje języki i który sprawia, że każdy tej nocy wyjawi swoje tajemnice, żądze, lęki. W ostatecznym rozrachunku okaże się, że z dwóch współpracujących organizmów (dwa małżeństwa), pozostanie czwórka samotnych stworzeń.

"Kto się boi Virginii Woolf?" to rozprawa o człowieku. O jego paskudnej naturze, strachu, społecznej masce (Nick żeniący się z Honey tylko dlatego, że tej "urósł brzuch").

Martha to osoba z pozoru władcza, w środku jednak cierpiąca i kochająca swojego "kretyna", jak nieraz nazywa męża.
George to człowiek z aspiracjami, który nigdy nie znajdzie spełnienia, z powodu swojego tchórzostwa. Tych dwoje łączy jeden sekret. Ale o tym ciiiii...

Nick pod maską pogodnego młodego naukowca skrywa wielkiego bufona. O jego stosunku do żony i reszty kobiet, można się co nieco dowiedzieć podczas jego dialogu z Georgem koło wiszącej huśtawki.
Honey to na pierwszy rzut oka drobna zwyczajna myszka. Ale i ona skrywa tajemnicę przed mężem.

Uprościłem bardzo obraz czwórki bohaterów. Oczywiście każdy z nich zasługuje osobno na dłuższe omówienie. Ja chciałem tylko zaznaczyć to, co najprościej zauważyć.

Fabuła z pozoru nudna. Czterech rozmawiających ludzi? To w filmie Lumeta było ich chociaż dwunastu. Ale ta czwórka momentami robi większy harmider niźli dwunastu gniewnych. I chociaż temat bardziej mnie interesował w filmie Lumeta, to jednak trzeba oddać "Virginii...", że scenariusz ma genialny. Bohaterowie - niejednoznaczni, momentami szaleńczy, momentami cisi. Dialogi - klasa sama w sobie. Nic tylko bić brawo Lehmanowi.

Miejsce akcji: kameralne, zdjęcia czarno-białe, czyli moje ulubione. Może tu nic nadzwyczajnego nie ma, ale ciągle jest poprawnie. Tak zadecydowało moje dyletanckie oko.

Na koniec deser. Elizabeth T., nawet po francusku, zachwyciła, oszołomiła, rozkochała mnie w sobie. Moim zdaniem "ukradła" dużo pozostałej trójce. wszyscy zagrali bardzo dobrze, ale z ekspresją Elizabeth nikt się nie może tutaj równać.

Największym minusem było to, że ciężko jest się skupić na obrazie, kiedy bez przerwy trzeba czytać napisy. Może dubbing polski jest najlepszym rozwiązaniem? Ale z drugiej strony stracę wówczas głos Elizabeth, która dubbingowała samą siebie po francusku (chyba, he, he; wie ktoś to na pewno?).

ocenił(a) film na 10

Mój ci ten film :) 10/10 za aktorstwo małżeńskie, za karuzelę uczuć, za miłość i nienawiść, za wszystko! Proszę nie jechać za bardzo po tym filmie, bo moje biedne serce tego nie wytrzyma :P Tak kameralnie się ogląda, z drinkiem w ręce najlepiej o 3 nad ranem, i gdy słońce wstaje w filmie, wstaje i za oknem. Wtedy można iść w świat plując na marnych karierowiczów i zakłamanych zakochanych. Można wulgarnie, można bezwzględnie i po świńsku. A i tak nie można nie podziwiać Taylor.
"Give her big sloppy kiss!"

ocenił(a) film na 9

Ja dla odmiany nie będę pieprzył głupot (wszyscy w tym momencie oddychają z ulgą;) więc ode mnie tylko sama ocena...

Czy fenomenalny debiut Nicholsa (najlepszy debiut w historii kina?) jest lepszy od jego późniejszego „Absolwenta”? To dopiero pytanie. Odpowiedzi proszę nie nadsyłać, zamiast tego skusić się na kolejny seans.

Bodajże najlepszy film mający sceniczny rodowód. Konkurencja nieraz ociekała się o wielkość, ale do Virginii zawsze było daleko jak stąd do...wieczności !!


Moja ocena - 9/10
GRIFTER POLECA !!



ocenił(a) film na 8
Grifter

> Czy fenomenalny debiut Nicholsa (najlepszy debiut w historii kina?)

orson welles tak jakby jest poza konkurencja.

ocenił(a) film na 9

LA DOLCE VITA


nawiązując do komentarza amerrozzo. według Hobbesa "wojna każdego z każdym" miała miejsce na samym początku, w okresie chaosu zanim cokolwiek mądrego powstało. aż ludzie zmądrzeli i utworzyli sobie "społeczeństwo".

tutaj ta nocna wojna nie jest natomiast przyczyną - ale efektem. jest skutkiem wielu lat błądzenia.



film "Kto się boi Virginii Woolf?" to ekranizacja sztuki teatralnej. zasadniczo jest tu tylko czwórka aktorów, a cała akcja dzieje się w ciągu kilku godzin. chyba słuszne jest twierdzenia, że wielkość tego filmu tkwi przede wszystkim w scenariuszu. ale jak wiadomo sam scenariusz to jeszcze nie jest dobry film. do tego poziomu dostosował się kompozytor, operator, scenograf czy kostiumolog. a zwłaszcza (jak przystało na teatr) nie zawodzi aktorstwo (nasza nagroda dla aktorki jest chyba przesądzona?). no i na końcu wielkie słowa uznania dla Mike'a Nicholsa, późniejszego twórcy genialnego "Absolwenta".


widz jest tu trochę oszukiwany przez cały film, a dopiero na końcu mamy zaskakujące rozwiązanie zagadki.


tytułowe "Kto się boi Virginii Woolf?" wywodzi się od piosenki z jakiejś przyjęciowej, intelygenckiej zabawy. podobna piosenka była była w disneyowskich "Trzech małych świnkach" tyle, że zamiast Virgini Woolf był zły wilk. a sama Virginia Woolf to brytyjska pisarka, feministka. wyszła za niejakiego Woolfa, choć ponoć była to "ściema" z jej strony bo w rzeczywistości była lesbijką. Virginia Woolf ponoć nie była też do końca zdrowa psychicznie i ponoć popełniła samobójstwo.


Virginię Woolf w 2002 roku zagrałą Nicole Kidman w filmie "Godziny".

ocenił(a) film na 9
sten44

Tyle, że "Godziny" od filmu Nicholsa dzieli przepaść (no może prócz płaszczyzny aktorskiej)...

ocenił(a) film na 9
Grifter

bywa :) Virginię od Absolwenta też dzieli mały rowek i musi z tym żyć :)

ocenił(a) film na 9
sten44

Virginia nokautuje Absolwenta. Tyle na temat ;)

Powinienem drugi raz napisać ten sam komentarz (tu i na forach pozostałych filmów), ale po usunięciu moich wypocin wraz z "garretową kasacją aktywności", zupełnie straciłem wenę..

ocenił(a) film na 9
Shalafi

taa ehe :)
Pani Robinson robi pstryk palcami i Marta już na ziemi, a ta druga na niej i bełcik obok :)

ocenił(a) film na 9
sten44

Jasne, tyle że Mrs. Robinson przy Marcie to potulna owieczka ;-)

ocenił(a) film na 9
Shalafi

A ja i tak wolę "Absolwenta", a że uważam Virginię, za film lepszy to już inna kwestia...

ocenił(a) film na 9
Grifter

dobra to już każdy powiedział co myśli :)


a bardziej na serio są to dwa (trzy) zupełnie inne filmy, więc trudno byłoby ustalać który jest obiektywnie lepszy (pewne tylko że "Godziny" to niższa liga).

no i oczywiście, że Virginia Wolf jest wielkim film z jeszcze większą kreacją Tylor. z drugiej strony to "tylko" adaptacja świetnej sztuki teatralnej z lawiną dialogów...

moim zdaniem fabuła i k.l.i.m.a.t z Absolwenta przebija napięcie i scenariusz z Virginii.

ocenił(a) film na 10
sten44

Czy ja wiem czy "Godziny" to niższa liga? Ja bym powiedział że inna, ale nie niższa (dla mnie ten film jest arcydziełem wiec to bardzo subiektywna ocena).
:>

Naprawdę muszę pisać coś bez sensu, czy wystarczy, jak napiszę, że to świetny popis umiejętności czwórki aktorów?

...

7/10

ocenił(a) film na 9

Nie lubię się rozpływać w zachwytach, wolę krytykować, dlatego powiem, że to wporzo film - rewelacja ;) Absolwenta słabo pamiętam, ale gdzie mu tam do Virginii. Nikt nie wspomniał o powalającej na kolana sceny z parasolem wysuwającym się z lufy karabinu - ta niezręczna sytuacja, to rosnące napięcie...i bach. 9/10

ocenił(a) film na 9

Zdecydowanie najlepszy film "zabawy", zmiatający z powierzchni ziemi całą resztę ;) Wyborny scenariusz i gra aktorska. Czyste emocje. Hipnotyzujący Elizabeth Taylor i Richard Burton. Zresztą co tu będę dużo pisał - stracicie, jak nie zobaczycie.

9/10. Arcydzieło.

ocenił(a) film na 6

Kino dialogu ma to do siebie, że o całym sukcesie decyduje to o czym rozmawiają bohaterowie. Doceniam kreacje wszystkich aktorów i zręczność reżysera, ale utrzymane w tonie poprawności politycznej pogawędki i gierki, które mają na celu "odkłamać" rzeczywistość zupełnie mi nie leżą.

Ja akurat nie rozumiem tych wszystkich okrzyków zachwytu nad Virginią. Widziałem tylko 4 z 10 filmów zabawy i na ich tle Virginia wypada dość słabo.

Największą zaletą tego filmu są aktorzy i dialogi, a poza tym... sam nie wiem.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones