Pewnie i dobry (w sumie to nie odmawiam mu walorów artystycznych), ale momentami nudnawy, a przede wszystkim nieprawdopodobnie męczący (jak obejrzany niedawno "Dzień szarańczy"). Jak dla mnie zdecydowanie zbyt nierealistyczny jak na superrealistyczny obraz, którym pewnie z założenia miał być- wyobrażacie sobie takie małżeństwo z tak długim stażem? Małżeństwo intelektualistów w kraju Zachodu, gdzie takie sytuacje po prostu rozwiązuje się rozwodami. Nie porwał mnie w ogóle, choć wiele sobie obiecywałam.
Może i masz rację ale Taylor i Burton są poza jakimikolwiek normami,schematami i społecznymi postawami. Oni się pobierali, rozwodzili żeby znowu się pobrać..Kochali się nienawidzili,wspólnie pili i trzeźwieli. I to było widać w ich filmach. Nie było ,nie ma i nie będzie drugiej takiej magicznej mistrzowskiej pary aktorskiej, miłosnej i szalonej. A w Kto się boi W.....grali siebie. Dlatego to jest tak ku.......wsko dobry film.