Ciekawy pomysł dokumentu, ale film nie dla wszystkich. Okazuje się, że sukcesy i porażki armii niezależnie od szerokości geograficznej, są w rękach - a może nożach - kucharzy. W filmie czuje się smaczki i zapaszki, ale też widzi się brutalną, nierozłączną walkę z zarzynanymi zwierzętami. Najbardziej mi przypadła do gustu pani, która podarowała zmarłym faszerowane naleśniki, a sama się opiła samogonem na ich cześć!