Zwłaszcza rolą Rosjanina, który doskonale ukazuje swoją zażartą nienawiść do "faszystów", także bardzo dobrze okazując postawę samego politruka. Co ciekawe, mimo obecności Rosyjskiego reżysera - sam wątek rosyjski nie przesłania reszty, za co mu chwała. Przyjemnie się oglądało zawartą w filmie konfrontację kultury rosyjskiej, fińskiej i lapońskiej, co doprowadzało z początku do zabawnego braku porozumienia. Prosta historia, a jak wciągająca. Dodatkowo okraszona naprawdę przepięknymi plenerami Laponii.
czyli Waszym zdaniem udział i "dokonania" nazistów podczas drugiej wojny światowej to propaganda?
i rozumiem też, że w przypadku czerwonoarmisty który właśnie zszedł z frontu nieufność i niechęć wobec faceta w mundurze SS jest
zachowaniem dziwnym i prostackim?
no tak, ale on przecież był czerwonoaaarmistą. a czerwonoarmiści to jedyne istoty, w które podczas II WŚ pompowano propagandę. w przeciwieństwie do nazistów, którzy przecież o takowej nie mieli pojęcia i szli krzewić miłość i pokój.
tak, tak, bardzo dziwne jest też to, że Iwan nie przeczuł iż, ów rosły żołnierz w mundurze SSmana jest w rzeczywistości wrażliwym studentem-pacyfistą, który nie marzy o mordowaniu czerwonoarmistów a o pisaniu wierszy, miłości i powrocie na uniwersytet. i to, że z jego wypowiedzi Iwan nie rozumiał ani słowa pewnie też nie miało z tym żadnego związku.
Chodziło mi akurat o to, że i jedna i druga strona była nieufna i napewno karmiona propagandą. Obydwaj mieli jakiś obraz przeciwnika który podała im propaganda. Ludzie którzy w innych okolicznościach mogli by się polubić nie mogą się dogadać i dowiedzieć się o co drugiemu chodzi. I jeden i drugi zagrał wiarygodnie,tyle tylko że nie sądzę żeby Fin był jakoś specjalnie łagodny wobec Rosjanina - wciąż napewno pamiętał o Wojnie Zimowej. Skoro był studentem to jest i szansa że na tamtą wojnę był zmobilizowany...
Film mnie powalił. Prostota i niewymuszona lekkość. Wojna to polityka, a ludzie w kontakcie ze sobą są ciągle tylko ludźmi. Cudowny film, cudowne zdjęcia i cudowne krajobrazy dalekiej Północy, którą kocham.
"czerwonoarmiści to jedyne istoty, w które podczas II WŚ pompowano propagandę"
Nie, niejedyne. Ale tylko Ruskim do dzisiaj tak zostało.
1 W roku 1953 tankiści bez mrugnięcia jechali topić we krwi powstanie wschodnioberlińskich robotników. Bo "faszyzm" podnosił głowę.
2 W roku 1956 wystarczyło, że politruk powiedział, iż trzeba się udać na Węgry. Bo tam właśnie obrodziło w "faszystów". I Wania znów jechał bić tych "faszystów".
3 W roku 1968 trzeba było udzielić bratniej pomocy Czechosłowacji. Zagrożonej przez "zachodnionioniemieckich faszystów", ma się rozumieć. I Wania udzielał.
4 W roku 2007 władze Tallinna podjęły decyzję o przeniesieniu szkaradnego pomnika krasnoarmiejca - na mniej prominentne miejsce. Rezultat: parodniowe zamieszki rosyjskojęzycznej mniejszości i solidaryzujące się z nimi wiece w Moskwie: przeciwko "estońskim faszystom", naturalnie.
5 Teraz (marzec 2014) na Krymie i Wschodniej Ukrainie zorganizowane chórki skandują: "Faszyzm nie prajdiot! Faszyzm nie prajdiot!"
Lata mijają, a oni jak te katarynki o tym "faszyzmie". A prawda jest taka, że spośród państw zamieszkałych przez białego luda - to właśnie Rosjanie są chyba społeczeństwem najbardziej sfaszyzowanym.
PS A film jest bardzo dobry.
To nie tylko propaganda. SS przypominam, to nie zwykłe jednostki Wehrmahtu, tylko takie od dywersji, „pacyfikowania”, wyniszczania narodów i obozów śmierci. Dodatkowo Rosjanie byli najgorzej poza Cyganami i Żydami traktowanym narodem. A już żołnierze mieli przerąbane. Świadczą o tym zapisy nawet polskich oficerów. W oflagach nie było rosyjskich oficerów, byli mordowani na miejscu a zwykli żołnierze często np. wyniszczani morderczymi marszami lub głodem. Częstą praktyką było ogradzanie jakiegoś pastwiska, spędzanie tam setek rosyjskich żołnierzy i czekanie aż wymrą z głodu. Nie trzeba propagandy, by rosyjski oficer nie ufał SS-manowi. Nawet, jeśli mówil on nieco inaczej.
Poszperałem w leksykonie Wermachtu. W Finlandii walczyła 6 dywizja górska SS, żadne tam Allgemaine SS czy strażnicy obozów koncentracyjnych. Dywizja podlegała dowództwu armii górskiej Wehrmachtu i walczyła za kołem podbiegunowym, gdzie nie było nikogo do pacyfikowania i wyniszczania.
Iwan jest śmieszny i ogłupiony propagandą i dlatego szuka w Veikko wroga, ale szuka w sposób śmieszny. Dlatego to sympatyczny film.
Nie zawsze i nie wszędzie jednostki SS były ewidencjonowane. Np. brak zapisu o jednostkach SS przeznaczonych do wywózki Żydów z Przemyśla. Jak napisałem, SS miało specjalne prawa i czasami wchodziło w konflikty z Wermachtem. Poza tym doświadczenia Iwana wcale nie muszą być zebrane tylko w Finlandii. A w Rosji nie mogł się nabestialstwa napatrzeć?
Nie rozumiem Cię. 6 DGór SS walczyła za kołem podbiegunowym, Jej mundur z naszytą szarotką - znakiem strzelców górskich założył Veikko.
Doświadczenia Iwana podobnie jak ubieranie pozostawionego żołnierza w mundur SS to otoczka propagandowa w którą ubrana jest wojna.
Ktoś w tym filmie musiał się przejąć tą propagandą, więc w scenariuszu wypadło na Rosjanina, człowieka z małym doświadczeniem życiowym, z nieśmiałością do kobiet, nieostrożnego poetę, którego łatwo zadenuncjować w ramach planu wykrywania wrogów ludu.
No i jeszcze jedno Waffen SS to wojsko. Fanatyczne, ale wojsko. Żadne obozy koncentracyjne. Z bardziej nieformalnym (czytaj przyjaznym) stosunkiem żołnierz-oficer niż w Wehrmachcie, który kultywował tradycje pruskiej armii.
swietnie sie go oglada bez lektora mozna wczuc sie w role pomieszanie zupelne haha Bardzo dobry film