Kurczę, zastanawiam się, jak Skandynawowie to robią – kręcą film, który wykorzystuje oklepane schematy i pomysły, jest w sumie dość przewidywalny, ale jednocześnie naprawdę dobrze się go ogląda? Do takiej właśnie kategorii należą „Kumple” – wszystko to, co widzieliśmy już wcześniej, zostało tutaj ładnie i przyjemnie przedstawione i podane, co sprawiło, że ten film świetnie mi się oglądało. Dobrzy aktorzy, dobra muzyka, realizacja ogólnie także świetna. Szkoda tylko, że TVP wyemitowała ten film o 23. – co to, do cholery, wcześniej nie można, trzeba czekać na „Kocham kino”?!
Nie licząc „Gangu Olsena”, obejrzałem zaledwie kilka filmów skandynawskich – głównie Moodyssona – jednak wszystkie z nich bardzo mi się spodobały. Trudno jest mi powiedzieć, co w tych filmach siedzi. „Kumple” to film prosty i przyjemny, więc może to jest jego zaletą. Moodyssona już tak jednak nie mogę zaszufladkować – taki na przykład „Fucking Åmål” to z pozoru film prosty, jednak jeśli przyjrzeć się mu dokładniej, okazuje się, że to film nieco bardziej skomplikowany, niż myślimy. Ale niech będzie, powiedzmy, że to film prosty i przyjemny, chociaż moim zdaniem to twierdzenie krzywdzące ten film. Co natomiast powiedzieć o „Lilji 4-ever”? Fabuła również oklepana, ale film już taki prosty nie jest, w pewnym momencie pojawia się nawet wątek nadprzyrodzony. Z całą pewnością nie jest to też film przyjemny, chyba że dla ludzi, których cieszy cudze nieszczęście... Nie dojdę chyba tego, co mają w sobie filmy ze Skandynawii. W każdym bądź razie polecam „Kumpli”, jeśli chce się obejrzeć przyjemny film. Jeśli ktoś mógłby mi polecić inne ciekawe filmy ze Skandynawii, w rodzaju Moodyssona czy „Kumpli”, byłbym wdzięczny.