Nie patrzyłem kto jest reżyserem tego filmu ale od razu założyłem, że może być "wzorowany" na Grand Budapest Hotel, który oglądałem 6 lat temu. I co się okazuję? Że to ten sam reżyser. Dopiero po seansie to ogarnąłem.
Czytam komentarze i dużo użytkowników pisze, że ludzie wychodzili z seansu. U mnie nikt nie wyszedł co nie znaczy, że wszyscy oglądali z zaciekawieniem. Połowa sali zajęta, przy pierwszej historii było spoko. Przy drugiej ludzie już kręcą się w fotelach a przy trzeciej słyszę ziewanie i oparte głowy na rękach. Też byłem w tej grupie.
Świetna obsada, kadrowanie, muzyka, gra aktorska i to wszystko pod warstwą historii, która nie wciąga i nudzi. To jest bardziej film gdy masz dobry humor, jesteś wyspany, wiesz na co tracisz czas a nie pójście po dniu pracy na seans o 20. Są fani tego typu filmów i to rozumiem. Przynajmniej dobrze spędziliście czas.
*SPOJLER*
Nie rozumiem dlaczego podczas ucieczki Nortona z GiGi samochodem nagle jest wszystko animowane... Wygląda to tak jakby zabrakło budżetu na Nortona albo scenę pościgu to walnęli jakąś animke. Nie siadło mi to bardzo. Szczególnie, że już na pęcherzu trochę cisnęło i zdałem sobie sprawę jaką marżę zapłaciłem za nachosy. A i jeszcze sos serowy jakiś taki taki dziwny.... Takie zaangażowanie było pod koniec filmu... Pewnie nie tylko u mnie.
*KONIEC SPOJLERA*
Nie odradzam ani nie polecam.