Zastanawiam się czemu w PRL-u robiliśmy lepsze filmy o II WŚ niż dzisiaj. Nawet jeśli te PRL-owskie są przesiąknięte sowiecką propagandą, to i tak są lepsze niż nasze współczesne produkcje.
Film nie był zły, ale też bez rewelacji. Na początku sceny urywane, nie za bardzo wiadomo o co chodzi. Potem była ciągłość, ale mam wrażenie, że aktorzy nie wczuli się w swoje role. Momentami kamera szalała z brakiem ostrości.