Filmidło infantylne, do bólu przewidywalne. Postacie czarno-białe, zero postaci psychologicznych, film bez głębi twórczej i przekazu: ot ci źli hitlerowcy i dobrzy Polacy. Masa głupkowatych scen typu: "To dwusilnikowa Dakota, muszę zadzwonić po Luftwaffe" jakby chodziło o zamówienie pizzy na dowóz. Albo Polak wyciąga broń i chce pozabijać Niemców w obejściu, mówiąc "Raz matka rodziła", po czym zaraz rezygnuje, płacze, coś ględzi - żenada. Albo ta Niemka - agentka gestapo dzwoni sobie do "centrali" i podaje namiary polskiej kwatery AK niemal w obecności Nowaka-Jeziorańskiego - jak to wali kiczem i brakiem realizmu. Aktorzy grają sztucznie i w ogóle nie ma klimatu wojny, zagrożenia, ot Nowak-Jeziorański niczym Indiana Jones. To filmidło to takie "przedłużenie" opery mydlanej pt. "Czas honory" czy "Wojenne dziewczyny" - żal patrzeć na upadek polskiego kina - ideały Kawalerowicza, Wajdy sięgnęły bruku