Jako fanką Sherlocka zauważyłam pewne podobieństwo. Mądra kobieta-szpieg myśli że oszukała geniusza, a w rzeczywistości to on ją rozgryza i rozstają się, gdzie ona jest bliska płaczu a on opanowany i chłodny. Przypominało mi to Skandal w Belgrawii. Także stylizacje Doris były podobne do Irene Adler. Nie wiem, może tylko ja odniosłam takie wrażenie? Nie jest to oczywiście ujma ani krytyka, tylko neutralne spostrzeżenie.
W każdym razie film dobry, pokazał Polaków z bardzo wartościowej strony, ale chyba nie obejrzałabym drugi raz. Brakowało w nim "tego czegoś". Pod koniec miałam wrażenie że cała ta misja była bez sensu, ponieważ i tak zrobili co chcieli i te instrukcje nic nie zmieniły, bo powstanie wybuchło.