Juz na wstępie chciałabym zaznaczyć, ze moja recezja nie jest do końca obiektywna ze względu na ogromna milosc do Nirvany i podziw dla osoby Cobaina.
Przede wszystkim zdziwił mnie fakt, ze tak głośna i owiana tajemnicą smierć Kurta została całkowicie pominięta w filmie.
Chyba każda osoba orientujaca sie choć troche w tej kwestii chciała zobaczyc, usłyszeć cos na ten temat, bo jak wiadomo jest to sporna kwestia od wielu lat i nie do końca wyjaśniona. Skoro tak szczegółowo Zostało pokazane Zycie, szczegółowo zgromadzono materiały, opisywano fakty, przeżycia, emocje, wspomnienia to dlaczego ten wątek został ZUPELNIE ZIGNOROWANY?
Mialam nadzieje na jakiekolwiek informacje pomijając już, czy są wiarygodne czy nie, ale jak dla mnie widać silny wpływ pani Love, dla której na korzyść wpłynęło wymiganie sie od rozmów na temat rzekomego "samobójstwa".
Kolejna sprawa: postać Courtney Love.
oglądając wypowiedzi tej kobiety miałam wrażenie, ze chce sie na siłę "wybielić". Pokazała sie z całkowicie innej strony niż do tej pory, gdy można było o niej przeczytać głownie niepochlebne "opinie".
Courtney Love jako dobra, kochająca żona, strażniczka domowego ogniska?Jak dla mnie bardzo naciągane i mało wiarygodne.
Film sam w sobie całkiem niezły, ale miałam odczucie ze wszystkie informacje i fakty były juz dawno znane, dostępne szczególnie osobom, które czytały cos na temat Cobaina i w jakis sposób sie nim interesowały.
Każdy z Nas moze komentować, przypuszczać ale Jak było naprawdę? Nie jest dane Nam wiedzieć, niestety