Fabuła klasyczna, prawnik (R. Gere), broni oskarżonego i jeszcze do tego, w jego mackach jest/była pani prokurator. Bla bla bla... Jednak bez najmniejszych wątpliwości, perełką filmu jest rola E. Nortona (podejrzanego o morderstwo). Znakomita! Niesamowita! Rewelacyjna! I pomyśleć, że nie otrzymał za to Oscara (drugoplanowa rola), a jedynie Złotego Globa. Warto obejrzeć, do OSTATNIEJ minuty!