Mam ogromny problem z ostatnią sceną w sądzie. Jakim cudem stanowisko trybunału tak gwałtownie się zmienia na podstawie pojedynczej reakcji. Zupełnie nie jest brane pod uwagę to czy sytuacja jest teatrzykiem ze strony Nortona. Sędziowie zupełnie przymykają na to oko i natychmiastowo orzekają o niepoczytalności. Jest to dosyć kuriozalne i niestety ocena filmu mocno na tym cierpi, mimo mojego początkowego zachwytu produkcją.