Całkiem zgrabnie poprowadzona historia. To głównie zasługa świetnych aktorów, Norton zaskakuje, Gere udowadnia że komedie romantyczne to nie jest wcale jedyna rzecz z którą powinniśmy go kojarzyć, Linney jak zwykle na poziomie. Ta trójca daje nam niezły popis. Choć nie tylko na aktorstwie zbudowano ten film. Rozwój historii, dzięki scenariuszowi trzyma widza w napięciu i zmusza do ciągłego głowienia się co będzie dalej. Tylko scena przesłuchania Aaron'a wydała mi się trochę odgapiona z filmu "Strzał z biodra"- swoją drogą dość naiwne to udowodnienie niepoczytalności. Ale zakończenie wynagradza wszystko, jest cholernie zaskakujące i wykrzywia morał filmu w dość osobliwy sposób. Choćby dla tych ostatnich minut warto zobaczyć dzieło Hoblita.