Jak dla mnie film niezły, ale bez przesady. Fabuła banalna - zboczony i łasy na kasę przedstawiciel kościoła katolickiego i jego ofiara. No chyba żeby wziąć pod uwagę to, że jest to film już czternastoletni. Może czternaście lat temu to jeszcze nie był tak oklepany temat... Gdyby nie zakończenie powiedziałbym, że był gorszy. Chociaż ono też nie było szokujące. Przecież przerwano proces z powodu jego zaburzeń psychicznych. A kto powiedział, że nawet bez tego swojego grzecznego alter ego jego zjebana psycha nie była wynikiem doświadczeń życiowych?...
Może i była wynikiem jego życiowych przeżyć ale wtedy działał w pełni świadomie o ile można tak powiedzieć. W momencie powstania alter ego jest całkiem inna rozmowa. Przecież to nie Aron zabił tylko Roy :P. 
Dla mnie film naprawdę fajny, pewnie w 96 takie tematy nie były na porządku dziennym a temat rozdwojenia osobowości był dość świeży. 
Pewnie za 10 lat ktoś oglądając film powie.... ale przereklamowany temat. Jednak jak słusznie zauważyłeś film ma swoje lata i w tamtym okresie był niewątpliwie czymś nowym. 
Mi się film podobał mimo iz oglądałam już sporo filmów o takiej tematyce. Moja ocena jest w według mnie w pełni słuszna. Będę wracać do filmu pewnie jeszcze wiele razy.