Hehe, pamiętam - uwielbiałam ten film, latałam na to do kina, nawet jak już wyświetlali na obrzeżach miasta...to były zabawne czasy:) pusta sala, a my we 3 kłócimy się kto gdzie siedzi.
A ja czekałam, że albo David Bowie wyjdzie z ekranu, albo ja się tam znajdę /jak w "Purpurowej róży z Kairu":)/.
Matko, ale człowiek miał dziwny gust! Co prawda sentyment do piosenek Bowiego pozostał:)
Pozdrawiam wszystkich